Facebook
Poczta
Forum
Sklep
Logowanie
Dodaj
zdjęcie
Wydrukuj
zdjęcie

Od 1996 roku Foto-Kurier
jest jedynym polskim
przedstawicielem
panelu fotograficznego
stowarzyszenia EISA

SZUKAJ

Mamiya 7 - artykuł opublikowany w Foto-Kurierze 5,6/1998

ciąg dalszy...




Mimo to system zasługuje na uwagę, ponieważ w unikalny sposób dostosowano jego pomiary do wykorzystywanych obiektywów. Mianowicie pomiar odbywa się starą dobrą metodą integralną z uwypukleniem środka pola, ale tylko przy obiektywie standardowym (80 mm). Kiedy założymy którykolwiek z obiektywów szerokokątnych, system automatycznie przestawia się na pomiar punktowy, natomiast przy teleobiektywie - na pomiar częściowy. Zakres czułości systemu mieści się w granicach od 3 EV do 18 EV przy f/4 i filmie o czułości ISO 100.

Podobnie jak w modelu poprzednim, każdy z obiektywów Mamiyi 7 ma wbudowaną cichą i prawie bezwibracyjną migawkę centralną. Ma to znaczenie przy dłuższych czasach dając widoczną przewagę nad wykorzystującymi migawkę szczelinową lustrzankami. Wprawdzie większość wibracji pochodzi w tych ostatnich od ruchu lustra, które najpierw gwałtownie przyspiesza, a potem wyhamowuje osiągniętą prędkość uderzeniem, ale wibracje migawki także grają tu rolę. Migawka szczelinowa porusza się w jedną stronę i przez to wywołuje ich znacznie więcej niż bardzo lekkie listki migawki centralnej, które przy otwieraniu i zamykaniu wzajemnie się równoważą. Konsekwencje tego zjawiska nasilają się wraz ze wzrostem formatu i można je zauważyć nawet gdy stosujemy statyw.

Plusem migawki centralnej jest oczywiście możliwość synchronizacji z lampą błyskową w całym zakresie czasów jej otwarcia. Decyzja o zastosowaniu migawki wbudowanej w obiektyw pociągnęła za sobą konieczność wprowadzenia zabezpieczenia filmu przed prześwietleniem przy zmianie obiektywu. Mamiya rozwiązała tę kwestię w sposób bardzo bezpieczny: w korpusie znajduje się specjalna zasłonka z materiału, której działanie zblokowano z migawką i mocowaniem obiektywu. Chcąc zdjąć obiektyw trzeba ją wcześniej zasunąć - inaczej mocowanie nie puści. Z drugiej strony, jeśli po założeniu obiektywu zapomni się usunąć zasłonkę, to w celowniku pali się czerwona dioda ostrzegając, że zasłonka jest zasunięta, a migawka nie zadziała, pozwalając uniknąć straconych klatek wystrzelonych w ciemność.

Przy okazji wszystkich tych zabezpieczeń dodano jeszcze takie, które zapobiega przypadkowemu naświetleniu tej samej klatki dwa razy. Jednak producent poszedł tak daleko, że teraz nie można w ogóle wykorzystać wielokrotnej ekspozycji.

Oprócz podstawowego formatu 6 x 7 cm uzyskiwanego z filmów typu 220 i 120, można, za pomocą specjalnego adaptera na film typu 135, uzyskać także format panoramiczny o kadrze wysokości 24 mm i długości 65 mm.

Przy okazji warto też zwrócić uwagę na pewną niedogodność występującą przy zmianie filmu, kiedy aparat znajduje się na statywie. Uchwyty rolek filmu, które normalnie wysuwają się w dół z obudowy aparatu, na statywie są zablokowane. Nikogo nie trzeba przekonywać jakie kłopotliwe może być ciągłe przykręcanie i odkręcanie aparatu ze statywu. Istnieje na szczęście specjalny adapter, który tę niedogodność usuwa.

W porównaniu do Mamiyi 6 wprowadzono jeszcze kilka drobnych usprawnień, jak na przykład automatyczne wyłączanie się samowyzwalacza po każdorazowym wykorzystaniu, czy przeniesienie gniazda kabla łączącego z dodatkową lampą błyskową na przednią ściankę u góry aparatu.


Wypuszczając na rynek Mamyię 7 firma zadbała o rozszerzony w porównaniu do poprzednika zestaw czterech obiektywów: 43, 65, 80 i 150 mm. Mając za sobą doświadczenia z Mamyi’ą 6 konstruktorzy zdecydowali się nastawić na zaprojektowanie takiej optyki, która przy najwyższej jakości brałaby pod uwagę przede wszystkim łatwość użycia (manipulacji i przenoszenia) sprzętu w terenie, co wydawało się główną zaletą takiego aparatu. Oznaczało to między innymi, że rozwiązując konkretne problemy optyczne trzeba było zrezygnować z maksymalizacji jasności obiektywów. Ich minimalna liczba przysłony może się wydawać nieco zbyt duża, zwłaszcza w porównaniu z lustrzanymi odpowiednikami w tym formacie. Trzeba jednak pamiętać, że jasne obiektywy, przy takiej samej jakości optycznej, uzyskuje się powiększając wymiary i ewentualnie liczbę soczewek, co daje większy ich ciężar, rozmiary no i oczywiście cenę. Co więcej, wraz ze zwiększaniem formatu wymienione czynniki rosną szybciej niż proporcjonalnie. Bezkompromisowe podejście do kwestii jasności mogłoby więc z łatwością obrócić się przeciwko podstawowym zaletom tego typu aparatu (lekkości i prostocie konstrukcji, a przez to łatwości w manipulowaniu i transportowaniu sprzętu). Warto także pamiętać o relacji format-czułość filmu. W chwili gdy maksymalny otwór obiektywu Mamyii nie pozwala wykonać zdjęcia z ręki na filmie ISO 100 i trzeba zastosować film ISO 400 - co obniża relatywną przysłonę do około f/2 - otrzymuje się negatyw, który w porównaniu do negatywu małoobrazkowego na filmie ISO 100 ma wciąż o wiele większe zagęszczenie informacji. Dzięki temu Mamyia utrzymuje przewagę nad lustrzanką małoobrazkową w kwestii jakości, a nad lustrzanką średnioformatową w kwestii ciężaru i łatwości operowania sprzętem w podróży (jeden z podstawowych rodzajów zastosowania). Innym kompromisem, na który poszli konstruktorzy Mamyii jest stosunkowo duża minimalna odległość ogniskowania obiektywu o ogniskowej 150 mm - 1,8 m. Jest to rozwiązanie świadczące o wyborze priorytetów, bo chcąc skrócić tę odległość - co samo w sobie nie jest takie trudne - trzeba by powiększyć bazę dalmierza oraz rozszerzyć działanie automatycznej korekcji paralaksy. Nie obyłoby się bez dodatkowych elementów i komplikacji konstrukcji, a co za tym idzie zwiększenia wymiarów, masy i niewątpliwie kosztów.

Jak wspominano wcześniej aparat projektowano z myślą o wykorzystaniu przede wszystkim obiektywów szerokokątnych, nic dziwnego więc, że taka właśnie optyka przeważa. Wydaje się, że podstawowy zestaw obiektywów składa się z obiektywu standardowego 80 mm, szerokokątnego 65 mm oraz teleobiektywu. Najszerszy obiektyw szerokokątny o ogniskowej 43 mm stanowi niejako dodatek do tego zestawu i to nie tylko ze względu na wyjątkowo szerokie pole widzenia (odpowiednik 21 mm w małym obrazku), ale być może przede wszystkim ze względu na wysoką cenę (dobrze ponad sto milionów starych złotych i to tylko przeliczając z funtów, bez cła, a więc prawie tyle samo, co zestaw aparat z obiektywem standardowym).

Pod względem jakości wszystkie obiektywy stoją na najwyższym poziomie. Wspominany obiektyw (150 mm f/4,5) ma typową dla tej kategorii konstrukcję z sześcioma grupami i nie schodzi poniżej poziomu wyznaczonego przez jego odpowiednika z Mamyii 6. Obiektyw standardowy (80 mm f/4,5) ma 8-elementową konstrukcję symetryczną i jest najmniejszy, najlżejszy i najtańszy ze wszystkich. Daje on zdjęcia o wysokiej rozdzielczości w całym spektrum od bardzo małych odległości do nieskończoności. Jego ciekawostką jest ogniskowa, skrócona zgodnie z wyrażonymi w trakcie projektowania życzeniami profesjonalistów. W porównaniu z typową ogniskową 90 mm, znajduje się ona bardzo „blisko” 65-ki, tak więc istnieje ryzyko, że jeśli użytkownicy mają dużo korzystać z optyki szerokokątnej, to mając do wyboru dwa świetne obiektywy tego rodzaju mogą się w ogóle nie zdecydować na kupno standardu. Zamiast skrócenia, być może trzeba było nieco wydłużyć ogniskową do 100 mm. Mniejszy z obiektywów szerokokątnych (65 mm f/4) ma niemal symetryczną konstrukcję złożoną z 8 grup soczewek, z których tylna wnika głęboko w korpus aparatu. Optycznie jest przynajmniej tak samo dobry jak inne porównywalne konstrukcje, ale prawdziwą rewelację stanowi wspominany wcześniej obiektyw 43 mm.

Jedynym obiektywem, do jakiego można porównać obiektyw Mamyia N 43 f/4,5 jest montowany na stałe do Hasselblada SWC 38 mm Zeiss Biogon, ale większy format Mamyii daje mu przewagę. Wielkość formatu oraz jego prostokątne proporcje przynoszą szczególne korzyści przy fotografowaniu architektury, która jest jednym z najczęstszych tematów podróżujących fotografików. Głównym problemem technicznym przy fotografowaniu architektury jest uniknięcie zbiegających się u góry pionowych linii budynku. Najczęstszym rozwiązaniem stosowanym, aby zaradzić temu problemowi jest przesunięcie pionowe osi optycznej obiektywu (shift) i korekcja perspektywy. Takie obiektywy są jednak ciężkie drogie, z wielu więc względów prościej jest obrócić aparat do pionu, a potem obciąć pierwszy plan na etapie wywoływania lub przygotowywania do druku. Operację taką łatwiej oczywiście wykonać w formacie 6x7 niż 6x6, a jeśli jeszcze fotografowany budynek mieści się w górnej połowie kadru, to uzyskuje się symulację przesunięcia osi optycznej większą, niż w wielu obiektywach z shiftem. Tak czy inaczej, osiąga się wyższą jakość, niż w przypadku zdjęcia małoobrazkowego.

Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na trzy drobne uwagi dotyczące użytkowania aparatu. Po pierwsze, używając zewnętrznego celownika dla obiektywu 43 mm, kiedy się przez niego patrzy oddech powoduje zaparowanie celownika wbudowanego, potrzebnego przecież do odczytów. Jedynym wyjściem wydaje się wstrzymanie oddechu na czas fotografowania! Po drugie, zastosowanie w celowniku zewnętrznym poziomicy kulistej zamiast dwu poziomic rurkowych powoduje, że trudno jest tak ustawić aparat, aby był pochylony względem obiektu, a jednocześnie poziomy poprzecznie. W obiektywie o tak szerokim kącie widzenia brak tej możliwości jest sporym utrudnieniem. Ostatnia uwaga odnosi się do zmiany obiektywów szerokokątnych - mają one przedłużenia sięgające głęboko do środka aparatu i z tej racji należy uważać, aby nie uszkodzić znajdującej się zaraz za mocowaniem obiektywów rolki sprzęgającej dalmierz.

Podsumowując można stwierdzić, że rozwiązania zastosowane w Mamyii 7 konsekwentnie utrzymują najwyższą jakość, ale konstruktorzy nie stracili też z oczu podstawowej przewagi jaką aparat przeziernikowy ma nad lustrzanką - prostoty, małych rozmiarów i lekkości. Jest to aparat przeznaczony dla wyspecjalizowanego kręgu odbiorców. Dla wielu fotografów na świecie trudno wręcz znaleźć alternatywę wobec Mamyii 7, a chociaż jej cena wydaje się horrendalna, to i w Polsce są prawdopodobnie profesjonaliści, dla których posiadanie tego aparatu może usprawiedliwić taki wydatek.


Wybrana specyfikacja
Typ: aparat przeziernikowy z wymiennymi obiektywami
Format: 6x7 (56 x 69,5 mm); panorama (24 x 65 mm)
Filmy: 120 (10 klatek); 22 (20 klatek); 135 (16 lub 10 klatek - z zestawem panoramicznym)
Obiektywy: 43 mm f/4,5 z zewnętrznym celownikiem z poziomicą i korekcją dioptryczną; 65 mm f/4; 80 mm f/4; 150 mm f/4,5
Dalmierz: z klinem optycznym; baza 60 mm (efektywna 34,2 mm)
Naciąg: jednym pociągnięciem dźwigni o 185°
Migawka: centralna w obiektywie, elektromagnetyczna, czasy 4 - 1/500 sek., B; synchronizacja z lampą błyskową przy wszystkich czasach; samowyzwalacz 10 sek. automatycznie wyłączający się
Naświetlanie: tryb ręczny lub preselekcja przesłony; automatyczna korekcja ekspozycji ±2 EV co 1/3 EV; czułość filmu 25 - 1600 ISO
Pomiar światła: dioda krzemowa w celowniku; czułość 3 EV (f/4, 2 sek.) - 18 EV (f/22, 1/500 sek.) z obiekt. 80 mm f/4 100 ISO
Celownik: sprzężony z dalmierzem dla wszystkich obiektywów; automatyczne wyświetlanie konturu kadru (65, 80, 150 mm); automatyczna kompensacja paralaksy; powiększenie 0,57x; obejmuje 83% pola przy ;
Wyświetlacz w celowniku: diody świecące: czas, prze- lub niedoświetlenie, stan baterii i ostrzeżenia
Połączenia bezpieczeństwa: zabezpieczenie przed powtórnym naświetleniem; wbudowana zasłonka dla zmiany obiektywów - wyłącza migawkę kiedy zasłonięta
Zasilanie: jedna 6V bateria (4SR44, 4LR44 lub 2CR1/3)
Wymiary: korpus: 159 x 112 x 69; z 80 mm: 159 x 112 x 123
Masa: korpus: 920 g; z 80 mm: 1210 g



 
data dodania: 22-04-2012
 
godzina dodania: 23:01
 
odsłon: 20829
powrót na stronę główną »

fotografia

Komentarze

zostaw komentarz

sortuj według daty: rosnąco | malejąco

Artykuł nie był jeszcze komentowany.
Zostaw swój komentarz właśnie teraz.
powrót na stronę główną »



Zobacz także:

fotografia
Zoom-Nikkor Auto 43-86 mm f/3,5 – „Perła z lamusa” – artykuł opublikowany w F-K 12/2000
fotografia
Leica IIIb – „Perła z lamusa” – artykuł opublikowany w Foto-Kurierze 11/2000
fotografia
Nikon SP – „Perła z lamusa” – artykuł opublikowany w Foto-Kurierze 8/2000


 
cofnij przenieś na początek strony
Wszelkie prawa zastrzeżone www.foto-kurier.pl  © 2000-2024. (0.126) / 0.115

Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024

Polityka plików cookies   |