Facebook
Poczta
Forum
Sklep
Logowanie
Dodaj
zdjęcie
Wydrukuj
zdjęcie

Od 1996 roku Foto-Kurier
jest jedynym polskim
przedstawicielem
panelu fotograficznego
stowarzyszenia EISA

SZUKAJ

Nikon F-801s - artykuł opublikowany w Foto-Kurierze 4/1996

W 1996 roku Nikon F-801s nie był konstrukcja nową. Przeciwnie; obchodził wtedy szóste urodziny, co jak na kamerę z rodziny AF to już ładny wiek. Mimo to był jeszcze produkowany i sprzedawał się całkiem nieźle. "Osiemsetjedynka" pojawiła się równolegle z Nikonem F-4 jako jego mniejszy (ale równie inteligentny) brat, jako uzupełniający korpus dla zawodowców, lecz także dla zaawansowanych fotoamatorów.

Wielką zaletą Nikona F-801s jest ergonomiczne ukształtowanie korpusu i sensowne rozmieszczenie przycisków. Dla osoby jako tako zaznajomionej z możliwościami współczesnych lustrzanek AF, kilka chwil z tym aparatem wystarcza do praktycznie całkowitego opanowania jego funkcji.



Zdecydowaną większość z nich wprowadza się lub zmienia w ten sam sposób: naciśnięcie któregoś z przycisków i jednoczesny obrót centralnego koła nastawczego. Dla przykładu rzut oka na Minoltę Dynax, np. 9xi, mówi nam gdzie trzeba się patrzeć, i czym zwalnia się migawkę. Reszta to na początku magia. Mimo dużej ilości dostępnych funkcji, praca "osiemsetjedynką" jest łatwa, a nawet przyjemna. Sprzyja temu wygodny wizjer high-eyepoint, jasne matówki oraz dwa wyświetlacze LCD. Główny, na korpusie, podaje absolutnie wszystkie potrzebne (i nie) informacje oprócz pracy układu AF i gotowości lampy błyskowej. Układ symboli i wskaźników jest, mimo ich dużego zagęszczenia, czytelny i bardzo ułatwia szybką orientację w aktualnie włączonych funkcjach.



Drugi z wyświetlaczy, umieszczony w wizjerze pod kadrem, pokazuje pracę układu AF, tryb naświetlania (M, A, S, P), wagę świetlną do pracy w manualu, oraz gotowość do błysku lampy błyskowej. Gdy oświetlenie spada poniżej pewnego poziomu, automatycznie włącza się podświetlanie wyświetlacza. Można je również włączyć ręcznie przyciskiem znajdującym się pod prawym kciukiem. Osoby, które noszą okulary, mogą bez problemu zamontować odpowiednią soczewkę w wykręconej oprawie wizjera. Co prawda u Nikona są takie oprawki dla korekcji wad wzroku z przedziału -5 do +3 dioptrii, ale można odpowiednią dla siebie soczewkę kupić w zakładzie optycznym za niewielką  kwotę.

Body zasilane jest z czterech baterii 1,5V typu paluszki, które mogą być zastąpione akumulatorkami. Rozwiązanie takie podnosi dość gabaryty i masę aparatu, ale znacznie obniża koszty eksploatacji i podnosi niezawodność działania aparatu w niskich temperaturach. Ci, którzy planują często korzystać z autofocusa i ciągłego transportu filmu, niech poważnie pomyślą o "osiemsetjedynce". Wymiana kompletu baterii jest prosta i zajmuje dosłownie moment. Kolejną mocną stroną Nikona F-801s jest jego współpraca z lampą błyskową. Dotyczy to szczególnie lampy dedykowanej Nikon SB-24. Tworzy ona z korpusem aparatu oraz obiektywami Nikkor AF bardzo zgrane trio. W roku 87 był to chyba najlepszy system TTL-Flash na świecie. Główne możliwości lampy SB-24 to praca w następujących trybach: - manual (z redukcją energii błysku do 1/2, 1/4, 1/8 i 1/16) - błysk dzielony (od 2 do 8 błysków z częstotliwością 1-10 Hz, każdy z błysków cząstkowych o energii 1/8 lub 1/16) - automatyka Non-TTL (od 6 do 10 przysłon komputerowych, w zależności od czułości filmu) - TTL standardowy - TTL Fill-in Flash, czyli błysk rozjaśniający W pracy TTL można korzystać z pomiaru matrycowego, z centralno-integralnego lub punktowego. Istnieje możliwość synchronizacji błysku z pierwszą (Normal) lub ostatnią (Rear) lamelką mogawki. Głowica palnika typu zoom, daje kąt krycia błyskiem obiektywów o ogniskowej od 24 od 85 mm i ma możliwość obrotów i podnoszenia.




Jasne matówki maja mają pewną wadę: są tylko dwie. Niewielką pociechą jest cała gama matówek do Nikonów F-3 i F-4, gdyż nie można ich w F-801 zamontować; trochę szkoda. Matówka standardowa jest gładka, z kołami 3,5 i 12 mm oraz ramką ustawiania ostrości. Transport filmu możliwy jest w trybie zdjęć pojedynczych i ciągłym z prędkością przesuwu 2 lub 3,3 kl./sek, co w większości sytuacji wystarcza. Cofanie filmu do kasetki (niestety bez możliwości zostawienia końca filmu na zewnątrz) możliwe jest niekoniecznie po skończeniu całego filmu. Używanie kasetek bez kodu DX, lub z filmem o innej czułości niż mówi kod nie stanowi problemu: czułość możem ustawić ręcznie, w zakresie ISO 12-6400. Duże, choć rzadko wykorzystywane możliwości posiada samowyzwalacz: opóźnienie od 2 do 30 sek, lub dwa zdjęcia, jedno po 10, następne po dalszych 5 sek. Można też przerwać pracę samowyzwalacza bez straty klatki. Jego praca jest sygnalizowana diodą i, jeśli tego chcemy, dźwiękiem. Samowyzwalacz warto też używać, przy pracy ze statywem, jako zastępstwo wężyka spustowego. Producent przewidział tylko gniazdo do wężyka elektrycznego, dobrego i wygodnego, bo 3 metrowego, ale drogiego. Co prawda Nikon produkuje reduktor do klasycznego wężyka mechanicznego, ale jest on niewiele tańszy. Jest to niewątpliwie minus całej konstrukcji.

ciąg dalszy artykułu na następnej stronie...


 
data dodania: 03-12-2011
 
godzina dodania: 14:13
 
odsłon: 19059
powrót na stronę główną »

fotografia

Komentarze

zostaw komentarz

sortuj według daty: rosnąco | malejąco

Artykuł nie był jeszcze komentowany.
Zostaw swój komentarz właśnie teraz.
powrót na stronę główną »



Zobacz także:

fotografia
Zoom-Nikkor Auto 43-86 mm f/3,5 – „Perła z lamusa” – artykuł opublikowany w F-K 12/2000
fotografia
Leica IIIb – „Perła z lamusa” – artykuł opublikowany w Foto-Kurierze 11/2000
fotografia
Nikon SP – „Perła z lamusa” – artykuł opublikowany w Foto-Kurierze 8/2000


 
cofnij przenieś na początek strony
Wszelkie prawa zastrzeżone www.foto-kurier.pl  © 2000-2024. (0.076) / 0.066

Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024

Polityka plików cookies   |