Facebook
Poczta
Forum
Sklep
Logowanie
Dodaj
zdjęcie
Wydrukuj
zdjęcie

Od 1996 roku Foto-Kurier
jest jedynym polskim
przedstawicielem
panelu fotograficznego
stowarzyszenia EISA

SZUKAJ

Pentax LX cz. 1 - artykuł opublikowano w Foto-Kurierze 9/1993

Jest to aparat tej samej generacji (i podobnego typu), co Canon F-1N i Nikon F3. Pentax próbował wtedy wprowadzając model LX sprostać konkurencji ze strony firm Nikon i Canon w zakresie profesjonalnych lustrzanek małoobrazkowych. Canon, a szczególnie Nikon, przodowały już wtedy na tym polu i Pentax starał się odzyskać utracone pole. 

Zacząłem się zastanawiać nad aparatem moich marzeń. Oczywiście powinien on mierzyć światło przez obiektyw i mieć światłomierz tak czuły, by mógł dokonywać poprawnych pomiarów nawet po zmroku i przy świetle księżyca, jako że robię sporo zdjęć w takich warunkach.

Powinien mieć także jeden tryb automatyczny do szybszych zdjęć, kiedy nie ma czasu na precyzyjny pomiar światła i ręczne nastawianie zarówno przysłony jak i czasu otwarcia migawki. Ponadto najlepszy byłby dynamiczny pomiar świała, czyli taki, który jest dokonywany w trakcie ekspozycji dla uniknięcia błędów w razie, gdyby światło zmieniło się w jej trakcie, co ma miejsce szczególnie przy długich czasach naświetlania. Jako, że zawsze dbam też o odpowiednią głębię ostrości, preferowałbym automatykę czasów z możliwością dokonywania korekcji naświetlenia z dokładnością do jednej trzeciej działki. A zatem migawka będzie sterowana elektronicznie, ale ten wymarzony aparat musi posiadać również kilka czasów mechanicznych, aby wyczerpanie się lub zamarznięcie baterii nie uniemożliwiało zupełnie robienia nim zdjęć.


Baterie powinny być tanie, łatwo dostępne i starczać na długo. 

Przesuw i zwijanie filmu najlepiej gdybybył mechaniczny, ale z możliwością dołączenia silnika lub przewijarki (urządzenia zwane w języku angielskim motor drive i winder) znowu na wypadek konieczności szybkiej pracy, przy czym silnik powinien mieć płynnie regulowaną prędkość przesuwu filmu.

Oczywiście niezbędna jest możliwość wielokrotnego naświetlania tej samej klatki dla łączenia na jednym kadrze obiektów sfotografowanych w różnych miejscach, o różnych porach czy różnymi ogniskowymi obiektywu. A jeszcze lepiej, gdyby można było cofnąć się do dowolnej klatki na filmie (po której już ileś kolejnych zostało zrobionych), by ją ponownie naświetlić, jeśli na przykład nagle zobaczę coś, co można by do niej dodać.

Ten aparat musi mieć wyjście na tani wężyk mechaniczny, a nie na horendalnie drogi, elektroniczny. Konieczna jest dźwignia do przymykania przysłon do wartości roboczej dla sprawdzenia głębi ostrości a także samowyzwalacz na sytuacje, gdy nie ma się wężyka przy sobie a zdjęcie robione ze statywu przy dłuższym czasie mogłoby być poruszone z powodu naciśnięcia spustu migawki ręką.

By uniknąć wibracji od uderzenia lustra przy makrofotografii lub fotografowaniu teleobiektywem, aparat musi mieć możliwość zablokowania lustra w górnej pozycji przed ekspozycją.

Co jeszcze?

Wymienny układ celowniczy - zarówno matówki, jak i pryzmaty, dla większej elastyczności przy fotografowaniu różnych obiektów i tematów. Światłomierz powinien zatem być umieszczony wyłącznie w korpusie aparatu, by nie trzeba było dokonywać żadnych korekt naświetlenia przy zmianie układu celowniczego i żeby aparat mógł działać bez pryzmatu tak samo, jak z nim.



Standardowy pryzmat powinien pokazywać wszystko, co mi jest potrzebne przy robieniu zdjęcia i nie zmuszać do ciągłego zaglądania na wierzch aparatu, a zatem: liczbę przysłony, czas otwarcia migawki, zarówno ręcznie nastawiony, jak i wybierany przez automatykę, tryb pracy (auto, manual), gotowość flesza a po ekspozycji informację o tym, czy oświetlenie fleszem było wystarczające.

Mój wymarzony aparat musi być zarówno wytrzymały jak i lekki - zrobiony z odpowiednio lekkich stopów metali a ponadto uszczelniony i zabezpieczony przed kurzem i wilgocią. Powinien być w stanie pracować w trudnych warunkach i w temperaturach wahających się od -30 do +50 stopni C.

I nie może kosztować tak wiele, bym musiał pozbyć się wszystkich jednostek udziału w funduszu powierniczym „Pioneer”. Ponadto powinien to być aparat systemowy - z różnorodnym osprzętem dodatkowym, pozwalającym na wybór tego, czego się potrzebuje w uprawianej przez siebie dziedzinie fotografii. I oczywiście na rynku powinno znajdować się do niego mnóstwo dobrej optyki, zarówno firmowej, jak i robionej przez firmy niezależne.

Nailepiej by aparat ten był od dawna na rynku, gdyż wtedy wiadomo, że się sprawdził, a mocowanie obiektywów miał tradycyjn e i na tyle stare, by po pierwsze mieć właśnie dostęp do różnorodnej i taniej, bo starszej i używanej optyki, a po drugie, by mieć gwarancję, że nie dokona się nagle zmiana mocowania, która sprawi, że zostanę z aparatem, do którego przestanie się produkować obiektywy.

Oto moja lista cech wymarzonego aparatu. Możnaby pomyśleć, że chcę za dużo. Ale kiedy skończyłem sporządzać listę przyjrzałem się jej uważnie. I na Boga! Okazało się, że opisałem dokładnie Pentaxa LX leżącego w mojej torbie!

Co to za zwierzę ten Pentax LX?

Pentax LX znalazł użytkowników, trwały i kiedyś bardzo popularny bagnet Pentax-K jest jednym z powodów. Na rynku jest mnóstwo obiektywów z tym mocowaniem zrobionych zarówno przez Asahi Optical, jak i inne firmy. ( Trzeba pamiętać, że o ile inne mocowania pasowały i pasują tylko do aparatów produkowanych przez jedną firmę - Nikon, Canon itd. - to bagnet Pentax-K został kiedyś przyjęty przez firmy takie, jak Agfa Gevaert, Chinon, Cosina, Petri, Porst-Reflex, Revueflex, Ricoh). Pentax zawsze cieszył się reputacją firmy robiącej proste aparaty o dużych walorach użytkowych - wspomnijmy choćby takie modele, jak stary Pentax Spotmatic (jeszcze z mocowaniem na gwint M42 - stąd obiektywy Takumar pasują do lustrzanek Praktica starszej generacji i Zenit), Pentax MX, Pentax ME super, Pentax P30 (najlepiej sprzedająca się lustrzanka w ostatnich latach) czy wieczny Pentax K1000, produkowany bez przerwy (i mimo tego, że firma wiele razy odgrażała się, że już kończy jego produkcję - popularność i popyt nigdy na to nie pozwoliły i wskrzeszały ten model za każdym razem) od roku 1975 (chociaż trzeba zaznaczyć, że firma przeniosła produkcję K1000 do Chin).

LX jest w pewnym sensie podsumowaniem i kwintesencją starej sztuki robienia aparatów. Jest on nadal jedynym w pełni profesjonalnym modelem Pentaxa, bo trudno za taki uznać aparat Pentax Z-1, który raczej jest w tej samej lidze, co Canon EOS ELAN (100), Minolta 7xi czy Nikon N8008, F-801(s).

Pentax LX to jeden z dłużej obecnych na rynku aparatów, gdyż właśnie obchodził 13 urodziny. Jest to zatem model sprawdzony. Prezentuje zanikające w kategorii lustrzanek małoobrazkowych podejście modularne: kupuje się go w takiej konfiguracji, jaka nam najbardziej odpowiada, a jako, że jest to prawdziwy aparat systemowy, istnieje ogromna ilość osprzętu i akcesoriów zarówno stworzonych specjalnie dla tego modelu, jak i pasujących do niego mimo, że były produkowane do innych modeli (na przykład: matówki do Pentaxa MX, a także zasilacz na akumulatory niklowo-kadmowe Ni-Cd Battery Pack M stworzony pierwotnie do zasilania Motor Drive MX pasuje również do Motor Drive LX).

Ponadto w wypadku tego aparatu, jeżeli w cenniku sklepu widzimy pozycję LX body, czyli korpus LX, to naprawdę oznacza, że jest tam sam korpus bez układu celowniczego. Do korpusu dokupujemy wybrany układ celowniczy, matówkę, obiektyw, silnik itd.

Podstawą systemu LX jest korpus LX - wspaniałe dzieło pod względem inżynierii i konstrukcji ze specjalnym uszczelnieniem i zabezpieczeniem przed kurzem i wilgocią (na przykład: uszczelnione mini łożyska pod dźwignią naciągu, gąbczaste uszczelnienia pod pokrętłem czasów i pokrętłem czułości, guzikiem do zwijania powrotnego, w miejscu gdzie mocowany jest pryzmat i tam, gdzie do korpusu przylega ścianka tylna), co pozwala zabierać g o w trudne warunki terenowe. Odlew korpusu zrobiony jest ze specjalnie stworzonego dla LX stopu aluminium lżejszego od cynku i dużo mocniejszego od plastiku a ponadto pokrytego specjalnym lakierem chroniącym korpus przed korozją nawet w wypadku uszkodzenia zewnętrznego pokrycia. LX jest zbudowany jak czołg, ale jest to raczej czołg lekki w odróżnieniu od ciężkich czołgów bojowych firm Canon lub Nikon. Korpus nie jest według dzisiejszych standardów szczytem ergonomiki, ale mimo to leży dobrze w ręku. Nie zwraca uwagi, gdyż jest mały. Trzeba jednakże przy tym przyznać, że niektóre przyciski i dźwignie są tak małe, że jest trudno nimi operować w zimie mając na rękach grube rękawice (na przykład: przycisk odblokowujący pokrętło czasów z pozycji „AUTOMATIC”).

ciąg dalszy artykułu na następnej stronie...


 
data dodania: 25-08-2010
 
godzina dodania: 01:40
 
odsłon: 27169
powrót na stronę główną »

fotografia

Komentarze

zostaw komentarz

sortuj według daty: rosnąco | malejąco

Artykuł nie był jeszcze komentowany.
Zostaw swój komentarz właśnie teraz.
powrót na stronę główną »



Zobacz także:

fotografia
Zoom-Nikkor Auto 43-86 mm f/3,5 – „Perła z lamusa” – artykuł opublikowany w F-K 12/2000
fotografia
Leica IIIb – „Perła z lamusa” – artykuł opublikowany w Foto-Kurierze 11/2000
fotografia
Nikon SP – „Perła z lamusa” – artykuł opublikowany w Foto-Kurierze 8/2000


 
cofnij przenieś na początek strony
Wszelkie prawa zastrzeżone www.foto-kurier.pl  © 2000-2024. (0.112) / 0.096

Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024

Polityka plików cookies   |