Facebook
Poczta
Forum
Sklep
Logowanie
Dodaj
zdjęcie
Wydrukuj
zdjęcie

Od 1996 roku Foto-Kurier
jest jedynym polskim
przedstawicielem
panelu fotograficznego
stowarzyszenia EISA

SZUKAJ

Edward Hartwig

Autor wystawy: Edward Hartwig
Do kiedy: 27.11.2009
Miejsce prezentacji: Galeria Z{AF

Ulica: Plac Zamkowy 8 ,
Miasto: 00-277 Warszawa,
Telefon kom.: (+48 22) 635 47 83
e-mail: biuro@zpaf.pl

Wystawa stanowi upamiętnienie dorobku Edwarda Hartwiga w 100 lecie jego urodzin. Pokazuje autora w świetle dotąd nie znanym szerszemu gronu odbiorców. 

Wernisaż wystawy odbędzie się 7 listopada o godzinie 18.00

Nowy Edward Hartwig - czyli niespodzianka na stulecie 

Wydawało się, że wiadomo o nim już wszystko, że ta biografia zamknięta śmiercią artysty 28 października 2003 roku poznana jest już do samego końca. Jego nazwisko na trwałe weszło do historii polskiej i światowej fotografii. Zazwyczaj znalezienie się w encyklopediach i podręcznikach równa się „ukamienowaniu pomnikiem”, przypominaniem sobie o ofierze tego zabiegu jedynie przy okazjach oficjalnych. Bo przecież to wielki artysta, a jego wielkość można już zacząć przyjmować na wiarę – tak jak przyjmowanie wielkości Słowackiego – wyszydzone bezlitośnie przez Gombrowicza. Pośmiertne losy Edwarda Hartwiga to wciąż historia twórcy niełatwo dającego zamknąć się w jednym schemacie, wymykającego się jednoznacznym klasyfikacjom. Od czasu śmierci artysty odbyło się niemal 30 wystaw jego prac! Statystycznie rzecz ujmując – daje to rekordową liczbę 5 ekspozycji rocznie. Fotografie Hartwiga pokazywane są w najbardziej prestiżowych galeriach świata, ale i także w małych ośrodkach – co szczególnie cenne, bo tam bardzo często twórczość artystów wybitnych znajduje cieplejsze przyjęcie niż w wielkich centrach sytych tzw. „eventów”.
Mogłoby się także wydawać, że wraz zamknięciem tej biografii znaczonej zmianami stylów, różnorodnością tematów, a i (co przecież oczywiste) skończoną i znaną liczbą prac, rozdział „Edward Hartwig” jest ostatecznie zamknięty i będziemy poruszać się w kręgu dzieł już znanych, często opatrzonych. Hartwig-piktorialista, lubelski „mglarz”, piewca mazowieckiego krajobrazu znaczonego wierzbami, fotograf Pienin, artysta zaprzyjaźniony z polskim teatrem i utrwalający w latach 50. i 60. jego największe dokonania, wybitny portrecista, twórca fotografii będących w istocie wymyślnymi grafikami – to wszystko już o nim wiemy, znamy te obrazy, wiele z nich jest symbolami największych dokonań polskiej fotografii artystycznej XX wieku.
Jednak Edward Hartwig – swoim obyczajem – nie przestaje zaskakiwać. Dziś wiadomo już, że liczba jego prac powiększyła się o nowe, do tej pory nieznane. W 2004 roku Lublin żył sensacją. Podczas remontu domu przy ul. Glinianej, tego samego, w którym przed wojną mieszkali Hartwigowie – na strychu odkryto sporą liczbę szklanych negatywów o używanym przez przedwojennych zawodowych fotografów formacie 13x18 centymetrów. Utrwalono na nich wizerunki mieszkańców Lublina. Wśród nich są zwykli mieszkańcy miasta przychodzący do fotografa, by utrwalić chwilę ślubu, zamówić portret do powieszenia na ścianie, ale są też przedstawiciele lubelskiego świata artystycznego. Jest to często tak zwana „fotografia zakładowa” i wydawałoby się że może zainteresować jedynie historyka miasta, czy badacza obyczaju i panującej wówczas mody. Te fotografie warte są jednak wnikliwszego spojrzenia. Ich technika także zdradza przywiązanie do  panującej wówczas mody na  fotografowanie „miękkie” specjalnymi obiektywami, w których wykorzystywano błędy odwzorowania nieskorygowanych układów optycznych. To one właśnie dawały ten charakterystyczny efekt rozmytych świateł przy zachowaniu ostrości cieni. No tak, ale to echo mody, te fotografie mieszczą się w granicach pewnego obowiązującego stylu. Jest jednak coś, co odróżnia je od „przemysłowej” produkcji takich obrazków opuszczających inne zakłady fotograficzne. Owym czymś jest niezwykła nawet jak na doświadczonego fotografia rzemieślnika świadomość światła i twórczego wykorzystywania jego możliwości. Kilka z prezentowanych na naszej wystawie zdjęć ma światło niemal teatralne! – a Hartwig – jak zresztą sam to wspominał – od dzieciństwa był człowiekiem głęboko zanurzonym w teatralny żywioł. Prezentacja tych prac jest także czymś głęboko symbolicznym: negatywy z przełomu lat 20. i 30. minionego wieku poddano cyfrowemu skanowaniu i naświetlono na współczesnych papierach, unikając wszakże retuszu, reperacji uszkodzeń będących wynikiem bezlitosnego upływu czasu i warunków w jakich spędziły niemal 80 lat – warunków dalekich od dzisiejszych archiwalnych standardów. Sprzęgły się więc ze sobą dwie epoki: tradycyjnej ciemni i sterylnej fotografii cyfrowej.
Na naszej wystawie pokazujemy więc Hartwiga mniej znanego, czy też może nieznanego w ogóle. Są tu głównie portrety, ale naszą intencją było także zaprezentowanie innych prac twórcy w owej szczególnej chwili, gdy krystalizowały się jego zainteresowania, a styl dopiero krzepł. Jest to więc swego rodzaju „portret artysty z czasów młodości”. Z wielką radością wybraliśmy jednak także i te fotografie, w których widać już styl Hartwiga najbardziej znanego: fotografie z pracowni lubelskich twórców, głęboko emocjonalne, mistyczne niemal studia architektury lubelskich świątyń – oraz kilka pejzaży, w których widać bogactwo stylu artysty i jego mistrzowską rękę. Kilka pejzaży przykuwa uwagę każdego widza, nie dają odejść, jest w nich magnetyczna niemal siła. To prawdziwe arcydzieła późnego piktorializmu.
Mogłoby się wydawać, że te wszystkie dzieła, wiele z nich na poziomie najwyższej doskonałości – powstawały w warunkach artystycznego komfortu. Że tak nie było – o tym przekonują fotografie słynnej lubelskiej pracowni Hartwigów – altany, która (niech plany nadzoru budowlanego a i same zdjęcia powiedzą same za siebie!) przypominała raczej drewutnię niż atelier najwybitniejszego polskiego fotografa. Proste światła, wierna żona Mistrza trzymająca reflektor – co odnotował beznamiętnie obiektyw, a co widać na jednym z pokazywanych tu zdjęć... To nie tylko dokument epoki, to także poglądowa lekcja pokory dla wszystkich zafascynowanych możliwościami „cyfry”, z wyższością patrzących na warsztat poprzedników.
Zapraszamy do  obejrzenia wystawy-niespodzianki Edwarda Hartwiga na 100-lecie jego urodzin. Choć nieobecny wśród nas fizycznie – Hartwig wciąż jest z nami w tym ważniejszym – duchowym wymiarze.

Tomasz Mościcki

 
data dodania: 21-10-2009
 
godzina dodania: 12:40
powrót na stronę główną »

Zobacz także:

fotografia
Foto-Kurier 5/24 wysłany do prenumeratorów i dostępny on-line
fotografia
Foto-Kurier 5/24 dostępny on-line
fotografia
Sergiusz Sachno - ceniony twórca, doświadczony pedagog czuwa nad nami z góry
fotografia
Szansa na dwucyfrowy wzrost sprzedaży
fotografia
Foto-Kurier 4/24 wysłany do prenumeratorów i on-line
fotografia
Foto-Kurier 3/24 w najlepszych salonach prasowych i on-line
fotografia
Zdrowych i wesołych, spędzonych w rodzinnym gronie Świąt Wielkanocnych.
fotografia
Zdjęcie nie jest warte życia - Piotr Biegaj - historia, którą warto przeczytać do końca
fotografia
Foto-Kurier 3/24 dostępny on-line
fotografia
Foto-Kuriera 1-2/24 przed Wami - w najlepszych salonach prasowych i on-line
fotografia
Kalendarz Lavazza 2024 - zdjęcia z sesji zdjęciowych do kalendarza oraz same karty kalendarza
fotografia
CANON EMEA AMBASSADOR - aż osiem osób z Polski
fotografia
Foto-Kurier 1-2/24 on-line, wkrótce w salonach prasowych
fotografia
Albumy do lamusa: aż 86% osób - według raportu firmy Epson - ma albumy ze zdjęciami, do których… nie zagląda
fotografia
Foto-Kurier 12/23 w najlepszych salonach prasowych i on-line


 
cofnij przenieś na początek strony
Wszelkie prawa zastrzeżone www.foto-kurier.pl  © 2000-2024. (0.374) / 0.360

Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024

Polityka plików cookies   |