testowe Robert Frank: Wyprowadzka – artykuł opublikowany w Foto-Kurierze 2/1995Urodzony w Zurichu w 1924 roku Robert Frank już od dawna uznawany jest za jedną z najważniejszych postaci w fotografii amerykańskiej dwudziestego wieku. Był kiedyś zawodowym fotografem przemysłowym a później odnosił ogromne sukcesy jako fotoreporter oraz fotograf mody w Harper's Bazaar. W pewnej chwili nie mógł znieść presji jaką niosła praca dla prasy i złożył podanie o stypendium John Simon Guggenheim Memorial Fellowship, które mu przyznano.
Dzięki stypedium w 1955 roku Frank zaczął jeździć po Stanach Zjednoczonych uwieczniając aparatem małoobrazkowym to, co w życiu Ameryki najbardziej typowe. Przejechał starym samochodem 48 stanów i przywiózł tysiące naświetlonych klatek, na których zarejestrował ogromne reklamy stojące, autostrady na pustkowiach, przydrożne bary, parady, samochody, stacje benzynowe, niedzielne pikniki. I chociaż pozornie Frank odrzucił wszystko to, co wiązało się z jego szwajcarskim pochodzeniem, gdzieś głęboko pozostało w nim wiele z ducha pierwszej ojczyzny, a na samej powierzchni widać tą samą fascynację flagą - kiedyś fotografował flagę Szwajcarii, teraz wciąż przewijała się flaga amerykańska - zarzucona na podium w czasie parady, powiewająca na budynku lub ponad ludźmi na pikniku zorganizowanym z okazji Święta Niepodległości.
Jego obrazy Ameryki są gęste, niespokojne, pełne energii i pozornej niedbałości - wydają się być uchwycone od niechcenia. Jest w nich wszystko oprócz harmonii, statyczności, klasycznej kompozycji i nudy. Jak mówi Susan Sontag, będący plonem wyprawy Franka zestaw zdjęć "Amerykanie" to zbiór "pozornie przypadkowy" ("O fotografii", Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe).
Pomimo pozornych zbieżności nie ma nic bardziej odległego od fotografii Franka niż dzieło Cartier-Bresson - mistrza elegancji i harmonii propagującego ideę "decydującej chwili". U Bressona fotograf uwiecznia chwilę, która przesądza o charakterze obiektu i określa go najpełnej; u Franka każda chwila jest równie ważna. Porównajmy Bressona: "... chciałem uchwycić w ramki jednego zdjęcia istotę jakiegoś wydarzenia, które właśnie rozgrywało się na moich oczach" z wypowiedzią Franka: "Wszystko daje się obecnie fotografować". Franka nie interesuje piękno. Podobno tak powiedział o fotografii Cartier-Bressona: " Nigdy nie miało się uczucia, że poza pięknem lub czystą kompozycją tego co się działo przed jego oczami cokolwiek było zdolne poruszyć tego człowieka" (Tod Papageorge, "Walker Evans and Robert Frank: An Essay on Influence", New Haven, Conn.: Yale University Art Gallery, 1981). Sławny fotograf, Walker Evans, napisał o Franku: "Wykazuje ironię w podejściu do narodu, który w swojej przeważającej większości jest jej pozbawiony" ("U.S. Camera 1958", pod redakcją Toma Maloneya, New York: U.S. Camera Publishing Company, 1958). Ta wypowiedź wydaje się ujmować pewien aspekt "fenomenu" Roberta Franka, europejskiego przybysza w osobliwy sposób zafascynowanego krajem stworzonym przez emigrantów z Europy: ironię spojrzenia "obiektywnego". Obiektywizm miałby u Franka polegać na pozornej przypadkowości kompozycji i wyboru chwili ekspozycji. Jednakże poprzez to, że tę właśnie a nie inną chwilę wybrał autor, tym bardziej staje się ona dla nas znacząca; zaczynamy dopatrywać się znaczeń ukrytych w zatrzymanej rzeczywistości, a nie w samej fotografii. Oto okazuje się bowiem, że pozornie banalna rzeczywistość, którą mijamy codziennie jest nieprzenikniona - ludzie zanurzeni są w swoim życiu, którego nie jesteśmy w stanie dociec. Zatrzymane gesty są ezoteryczne, gdyż nie znamy ich znaczeń. Dzieło Franka dzieli od "artystycznej" fotografii przełomu wieków tak wiele jak 19-wieczne malarstwo akademickie od impresjonizmu. Akademik musiał przymyśleć temat i tak zwaną anegdotę obrazu, dobrać odpowiednie rekwizyty i modeli, dzięki którym mógł zrealizować z góry podjętą koncepcję gdy tymczasem impresjonista idzie w plener i pozwala, by rzeczywistość mu się "narzuciła". Plon wyprawy Franka po Stanach ukazał się najpierw w Paryżu w roku 1958 pod tytułem "Les Americains". Gdy w roku 1959 "Amerykanie" pojawili się w Ameryce prawie wszyscy krytycy zmieszali go z błotem za to, że ich zdaniem pokazał to co w Ameryce najbardziej nędzne, plugawe, zapomniane i zaniedbane. Dokładnie te same aspekty zafascynowały młode pokolenie fotografów, a przedmowa Jacka Kerouaca do albumu "Amerykanie" w nieco egzaltowany sposób ujmuje istotę tej fascynacji: "Robert Frank ... zręcznie, skrycie, genialnie, ze śmiertelną powagą, niczym tajemniczy cień, fotografował sceny, jakich nigdy jeszcze nie widziano. Obejrzawszy te zdjęcia nie wiecie już, czy grająca szafa nie jest przypadkiem smutniejsza od trumny" (Sontag). Ogromy wpływ Franka widać chociażby w dziele takich fotografów, jak Lee Friedlander, Garry Winograd czy nawet, pomimo odmienności podejścia, Diane Arbus. Winograd wyraził to wspólne z Frankiem podejście do fotografii mówiąc: "...robię zdjecie po to, by zobaczyć jak będzie wyglądać" ("Image", tom 15, numer 2 (1972). A zatem nie chodzi o to, by z góry założyć sobie pewien obraz i czekać aż zmaterializuje się przed naszymi oczyma i wtedy nacisnąć spust migawki. Sam aparat poszerza nasze widzenie, bo nie wiemy do końca co nam ujawni poprzez tę chwilę, gdy migawka jest otwarta rejestrując to, czego ludzkie oko często nie jest w stanie uchwycić.
data dodania: 03-05-2018
godzina dodania: 09:12
odsłon: 13059
powrót na stronę główną »
Komentarzesortuj według daty: rosnąco | malejąco
Artykuł nie był jeszcze komentowany.
Zostaw swój komentarz właśnie teraz. Zobacz także:Foto-Kurier na weekend: Tomasz Tomaszewski - Sony A7 w Indonezji - artykuł z Wydania Specjalnego Foto-Kuriera 3/14
Foto-Kurier na weekend: „Good to Earth” NATURA JAKO SZTUKA - Lavazza 2019 - artykuł z Foto-Kuriera 1-2/19
Foto-Kurier na weekend: Argentyna cz. II: Z Patagonii do wodospadów Iguazu - artykuł z Foto-Kuriera 5/14
Foto-Kurier na weekend: Sycylia w obiektywie Fujifilm HS35, śladem Giuseppe Tornatore i włoskiego kina, artykuł z FK 12/13
Foto-Kurier na weekend: Tomek Michniewicz - Malezja, obrazy na każdym kroku - artykuł z Foto-Kuriera 8-9/13
Fotorozmowy - papiery MAXIMA, Frontiery, fotografia halogenosrebrowa Fujifilm to koncern mający w swojej ofercie m.in. produkty z zakresu medycyny, poligrafii jak i fotografii. Te ostatnie są oczywiście dla nas najważniejsze, ale i te z dziedzin medycyny, jak chociażby cyfrowe aparaty rentgenowskie, czy też wszelkiego rodzaju urządzenia drukujące nie mogą być dla fotografa profesjonalnego, a nawet entuzjasty fotograficznego obojętne. Coraz częściej mamy do czynienia z wydrukami cyfrowymi, ale w dalszym ciągu te tradycyjne, bazujące na materiałach światłoczułych, są nadal niezwykle ważne w portfolio sprzedażowym firmy Fujifilm. Szansa na dwucyfrowy wzrost sprzedaży Bazując na danych publikowanych w raportach CIPA (Camera & Imaging Product Association, patrz wykres), ogłoszonych 1 kwietnia 2024 roku, można powiedzieć, że na świecie w 2023 r. sprzedano ok. 7,72 mln aparatów cyfrowych, z czego aż 5,99 miliona stanowiły aparaty z wymienną optyką (bezlusterkowce i lustrzanki), ale co ważniejsze, rozpatrując japoński rok finansowy (od marca do marca) jest realna szansa na dwucyfrowy wzrost sprzedaży. SIGMA 18-50 mm f/2,8 DC DN | Contemporary, pierwszy obiektyw Sigmy z mocowaniem Canon RF 23 kwietnia 2024 r. SIGMA Corporation poinformowała, w tym samym dniu co Tamron, o poszerzeniu oferty obiektywów do aparatów bezlusterkowych, o obiektywy z mocowanie Canon RF. Pierwszym, dostępnym z tym mocowaniem, będzie SIGMA 18-50 mm f/2,8 DC DN | Contemporary. Sigma prezentuje również nazwy pięciu kolejnych obiektywów z tym mocowaniem. Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024 Polityka plików cookies | |