Facebook
Poczta
Forum
Sklep
Logowanie
Dodaj
zdjęcie
Wydrukuj
zdjęcie

Od 1996 roku Foto-Kurier
jest jedynym polskim
przedstawicielem
panelu fotograficznego
stowarzyszenia EISA

SZUKAJ

Robert Frank: Wyprowadzka – artykuł opublikowany w Foto-Kurierze 2/1995

Urodzony w  Zurichu w  1924 roku Robert Frank już od dawna uznawany jest za  jedną z najważniejszych postaci w fotografii amerykańskiej dwudziestego wieku. Był kiedyś zawodowym fotografem przemysłowym a później odnosił ogromne sukcesy jako fotoreporter oraz fotograf mody w  Harper's Bazaar. W pewnej chwili nie mógł znieść presji jaką niosła praca dla prasy i złożył podanie o stypendium John Simon Guggenheim Memorial Fellowship, które mu przyznano.

Dzięki stypedium w  1955 roku Frank zaczął jeździć po  Stanach Zjednoczonych uwieczniając aparatem małoobrazkowym to, co w życiu Ameryki najbardziej typowe. Przejechał starym samochodem 48 stanów i przywiózł tysiące naświetlonych klatek, na których zarejestrował ogromne reklamy stojące, autostrady na pustkowiach, przydrożne bary, parady, samochody, stacje benzynowe, niedzielne pikniki. I chociaż pozornie Frank odrzucił wszystko to, co wiązało się z jego szwajcarskim pochodzeniem, gdzieś głęboko pozostało w nim wiele z ducha pierwszej ojczyzny, a  na  samej powierzchni widać tą samą fascynację flagą - kiedyś fotografował flagę Szwajcarii, teraz wciąż przewijała się flaga amerykańska - zarzucona na podium w czasie parady, powiewająca na  budynku lub ponad ludźmi na pikniku zorganizowanym z okazji Święta Niepodległości.

 

 

 

Jego obrazy Ameryki są gęste, niespokojne, pełne energii i pozornej niedbałości - wydają się być uchwycone od  niechcenia. Jest w  nich wszystko oprócz harmonii, statyczności, klasycznej kompozycji i nudy. Jak mówi Susan Sontag, będący plonem wyprawy Franka zestaw zdjęć "Amerykanie" to zbiór "pozornie przypadkowy" ("O fotografii", Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe).

 

 

 

Pomimo pozornych zbieżności nie ma nic bardziej odległego od fotografii Franka niż dzieło Cartier-Bresson - mistrza elegancji i  harmonii propagującego ideę "decydującej chwili". U Bressona fotograf uwiecznia chwilę, która przesądza o  charakterze obiektu i określa go najpełnej; u Franka każda chwila jest równie ważna. Porównajmy Bressona: "... chciałem uchwycić w ramki jednego zdjęcia istotę jakiegoś wydarzenia, które właśnie rozgrywało się na  moich oczach" z  wypowiedzią Franka: "Wszystko daje się obecnie fotografować". Franka nie interesuje piękno. Podobno tak powiedział o fotografii Cartier-Bressona: " Nigdy nie miało się uczucia, że  poza pięknem lub czystą kompozycją tego co się działo przed jego oczami cokolwiek było zdolne poruszyć tego człowieka" (Tod Papageorge, "Walker Evans and Robert Frank: An Essay on Influence", New Haven, Conn.: Yale University Art Gallery, 1981).




Sławny fotograf, Walker Evans, napisał o  Franku: "Wykazuje ironię w  podejściu do  narodu, który w swojej przeważającej większości jest jej pozbawiony" ("U.S. Camera 1958", pod redakcją Toma Maloneya, New York: U.S. Camera Publishing Company, 1958). Ta wypowiedź wydaje się ujmować pewien aspekt "fenomenu" Roberta Franka, europejskiego przybysza w  osobliwy sposób zafascynowanego krajem stworzonym przez emigrantów z  Europy: ironię spojrzenia "obiektywnego". Obiektywizm miałby u Franka polegać na pozornej przypadkowości kompozycji i  wyboru chwili ekspozycji. Jednakże poprzez to, że tę właśnie a  nie inną chwilę wybrał autor, tym bardziej staje się ona dla nas znacząca; zaczynamy dopatrywać się znaczeń ukrytych w zatrzymanej rzeczywistości, a nie w samej fotografii. Oto okazuje się bowiem, że pozornie banalna rzeczywistość, którą mijamy codziennie jest nieprzenikniona - ludzie zanurzeni są w swoim życiu, którego nie jesteśmy w stanie dociec. Zatrzymane gesty są ezoteryczne, gdyż nie znamy ich znaczeń.




Dzieło Franka dzieli od  "artystycznej" fotografii przełomu wieków tak wiele jak 19-wieczne malarstwo akademickie od  impresjonizmu. Akademik musiał przymyśleć temat i tak zwaną anegdotę obrazu, dobrać odpowiednie rekwizyty i modeli, dzięki którym mógł zrealizować z góry podjętą koncepcję gdy tymczasem impresjonista idzie w plener i pozwala, by rzeczywistość mu się "narzuciła".

Plon wyprawy Franka po Stanach ukazał się najpierw w Paryżu w roku 1958 pod tytułem "Les Americains". Gdy w  roku 1959 "Amerykanie" pojawili się w  Ameryce prawie wszyscy krytycy zmieszali go z  błotem za  to, że ich zdaniem pokazał to co w Ameryce najbardziej nędzne, plugawe, zapomniane i zaniedbane. Dokładnie te same aspekty zafascynowały młode pokolenie fotografów, a przedmowa Jacka Kerouaca do albumu "Amerykanie" w nieco egzaltowany sposób ujmuje istotę tej fascynacji: "Robert Frank ... zręcznie, skrycie, genialnie, ze śmiertelną powagą, niczym tajemniczy cień, fotografował sceny, jakich nigdy jeszcze nie widziano. Obejrzawszy te zdjęcia nie wiecie już, czy grająca szafa nie jest przypadkiem smutniejsza od trumny" (Sontag). Ogromy wpływ Franka widać chociażby w dziele takich fotografów, jak Lee Friedlander, Garry Winograd czy nawet, pomimo odmienności podejścia, Diane Arbus. Winograd wyraził to wspólne z  Frankiem podejście do fotografii mówiąc: "...robię zdjecie po  to, by zobaczyć jak będzie wyglądać" ("Image", tom 15, numer 2 (1972). A zatem nie chodzi o to, by z góry założyć sobie pewien obraz i czekać aż zmaterializuje się przed naszymi oczyma i wtedy nacisnąć spust migawki. Sam aparat poszerza nasze widzenie, bo nie wiemy do końca co nam ujawni poprzez tę chwilę, gdy migawka jest otwarta rejestrując to, czego ludzkie oko często nie jest w stanie uchwycić.

 

ciąg dalszy artykułu na następnej stronie...






 
data dodania: 03-05-2018
 
godzina dodania: 09:12
 
odsłon: 13009
powrót na stronę główną »

fotografia

Komentarze

zostaw komentarz

sortuj według daty: rosnąco | malejąco

Artykuł nie był jeszcze komentowany.
Zostaw swój komentarz właśnie teraz.
powrót na stronę główną »



Zobacz także:

fotografia
Foto-Kurier na weekend: Tomasz Tomaszewski - Sony A7 w Indonezji - artykuł z Wydania Specjalnego Foto-Kuriera 3/14
fotografia
Foto-Kurier na weekend: „Good to Earth” NATURA JAKO SZTUKA - Lavazza 2019 - artykuł z Foto-Kuriera 1-2/19
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Filipiny - archipelag na skraju Azji - artykuł z Foto-Kuriera 12/08
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Meksyk - kraj bajecznych krajobrazów - artykuł z Foto-Kuriera 7/06
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Nie ma drugiego takiego kraju jak Meksyk! - artykuł z Foto-Kuriera 8/10
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Australia - w środku zimy pod namiot - artykuł z Foto-Kuriera 1/11
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Argentyna cz. II: Z Patagonii do wodospadów Iguazu - artykuł z Foto-Kuriera 5/14
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Ziemia Ognista Tierra del Fuego (Argentyna) - artykuł z Foto-Kuriera 7/13
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Macedonia - malowanie światłem - artykuł z Foto-Kuriera 11/14
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Sycylia w obiektywie Fujifilm HS35, śladem Giuseppe Tornatore i włoskiego kina, artykuł z FK 12/13
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Ekwador - ósmy cud świata - artykuł z Foto-Kuriera 8/08
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Galapagos - Jurassic Park - artykuł z Foto-Kuriera 5/10
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Tomek Michniewicz - Malezja, obrazy na każdym kroku - artykuł z Foto-Kuriera 8-9/13


 
cofnij przenieś na początek strony
Wszelkie prawa zastrzeżone www.foto-kurier.pl  © 2000-2024. (0.093) / 0.084

Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024

Polityka plików cookies   |