Wydania FK: 176,
publikacje: 9353,
wydarzenia: 2235,
opisy i testy: 2129,
galerie zdjęć: 300989,
użytkownicy: 9923
Trwa wyszukiwanie informacji - proszę czekać ...
Wyniki wyszukiwania dla podświetlonej kategorii
Fotografia to pasja, która pozwala mi żyć - wywiad z Jerzym Kośnikiem z Foto-Kuriera 8/96
Na dzień 30 sierpnia 2020 roku przypadła 40. rocznica powstania NSZZ „Solidarność”. Swego czasu Jerzy Kośnik fotografował gwiazdy
światowego kina, które poparły Solidarność przez założenie znaczka.
Wśród nich byli Jack Nicholson, Jane Fonda, Grace Jones, Carole
Bouquette i Nastazja Kinski. Z tej okazji prezentujemy archiwalny
wywiad z tym uznanym fotografem.
Cannes ‘80, Jack Nickolson; fot. Jerzy Kośnik
Foto•Kurier: Zacznijmy
od początku. Opowiedz o swoich pierwszych krokach w zawodzie,
przypomnij najważniejsze fakty i momenty przełomowe w karierze.
Jerzy Kośnik: Pierwsze zdjęcia robiłem pożyczonymi aparatami.
Pierwszy własny kupiłem, gdy miałem 18 lat. Był to aparat na błony
formatu 6x6, taki z mieszkiem, kosztował 500 zł (rok 1968), co było
wtedy poważną sumą. I od razu zacząłem fotografować dwa tematy -
kobiety (zarówno portret, jak i akt) oraz wydarzenia polityczne.
Mieszkałem wówczas w pobliżu Politechniki Warszawskiej i wydarzenia
marcowe rozgrywały się tuż obok mnie. Wprawdzie mój skomplikowany,
mieszkowy aparat nie był najlepszy do zdjęć reporterskich, niemniej
jednak trochę zdjęć z tych czasów mi pozostało. Po 68 roku w polityce
niewiele było do fotografowania i skupiłem się na drugim moim temacie -
kobietach. Namówiono mnie, abym zaniósł swoje zdjęcia do druku. To był
ten sam okres - 68, 69 rok. I - co było pewnym ewenementem - znalazłem
się w gronie fotografików publikujących akty, mając 19 lat... Honoraria
były wówczas w porównaniu do zwykłych pensji bardzo wysokie. Za zdjęcie
otrzymywałem 8000 zł - tyle mniej więcej się zarabiało. To mi pozwoliło
na rozwój. Drukowałem, miałem pieniądze, mogłem kupować sprzęt,
materiały, robić więcej zdjęć. Tak wytworzyła się spirala, która
zasadniczo zmieniła moje życie - fotografia z pasji stała się zawodem,
sposobem na utrzymanie. Ważnym etapem była współpraca z klubem
studenckim Riviera–Kwant. Jako kinoman poszedłem tam kiedyś
na spotkanie filmowe, zrobiłem kilka zdjęć, zaniosłem im -
i zaproponowali, mi żebym dla nich fotografował. Kwant był o tyle
ważny, że przyjeżdżały tam różne gwiazdy filmowe i tak pojawił się
w mojej fotografii trzeci temat - właśnie gwiazdy filmu - któremu
również pozostałem wierny do dziś. Pracując dla Kwantu wygrałem w 75 r.
konkurs fotoreportera „Filmu”. Kończyłem właśnie studia, w międzyczasie
robiłem mnóstwo aktów, które prezentowane były na wystawach w całym
kraju. Kobieta to był wówczas „mocny” temat, naród był pobudliwy i wiele
czasopism widziało w publikowaniu aktów szansę na podniesienie nakładu.
Stąd też wiele publikacji z tego okresu.
Stan wojenny; fot. Jerzy Kośnik
F.K.: Wspomniałeś o studiach. Co studiowałeś?
J.K.: Socjologię. Dawała mi pewną wiedzę o społeczeństwie,
a jednocześnie nie absorbowała zbyt wiele czasu, tak że mogłem
jednocześnie fotografować. Wracając do „Filmu” - wtedy właśnie zacząłem
fotografować światowe gwiazdy, wyjeżdżać na festiwale. Pierwszy mój
festiwal to był 1979 r., w San Sebastian. Redakcja dawała wtedy
paszport, 10 dolarów i dalej martw się sam. I o ile w Hiszpanii jakoś to
było, miałem tam znajomych, było gdzie spać, o tyle już w Cannes sam
musiałem znaleźć sposób na utrzymanie się. Koszt wyjazdu wynosił wówczas
100 dolarów. Wieczorami pracowałem na bankietach - fotografowałem
gości z gwiazdami filmowymi. Za rolkę filmu dostawałem 100 dolarów -
kilka takich imprez i festiwal się zwracał. Wkrótce zaczęło mnie to
bawić, jeździłem już nie tylko dla redakcji, która płaciła nędzne
grosze, a głównie dla siebie. Tam był inny świat, można było poszerzyć
horyzonty. To mi zresztą zostało do dziś - samych festiwali w Cannes
„zaliczyłem” już 15. W 82 r. zostałem wyrzucony z „Filmu” za zdjęcie
Nicholsona ze znaczkiem Solidarności. I to był moment przełomowy.
Wydarzenie, które powinno być przykre, w zasadzie przyniosło pozytywne
efekty. Stałem się samodzielny - nie czekałem już jak etatowy
fotoreporter w jakimś tygodniku, aż redakcja da mi filmy, aparat.
O wszystko musiałem się martwić sam. Nawiązałem wówczas trwającą
blisko 10 lat współpracę z francuską agencją fotograficzną GAMMA.
A ponieważ pracowałem w stanie wojennym - czasach trudnych
i niebezpiecznych, honoraria jakie otrzymywałem pozwoliły mi
na gwałtowny rozwój. Kupiłem wysokiej klasy sprzęt. Fotoreporterzy,
którzy po upadku komunizmu, w 89 r. stracili pracę, nie potrafili sobie
poradzić - nie stać ich było na kupno sprzętu. Obecnie nie pracuję już
dla GAMMY, Polska przestała być w centrum zainteresowania świata,
skończyła się jako temat na reportaż. Pracuję teraz sam, oferując swoje
zdjęcia największym czasopismom obecnym na naszym rynku, a tematyka
zdjęć to głównie kobiety i gwiazdy filmowe.
Arnold Schwarzenegger i Austin O’Brien; fot. Jerzy Kośnik
F•K: Właśnie - gwiazdy. Dużo
pracowałeś ze sławnymi aktorami, reżyserami, również politykami.
Opowiedz o specyfice pracy z osobami publicznymi.
J.K.: Najważniejsze jest dotarcie do gwiazdy, nawiązanie z nią
kontaktu, który zaowocuje sesją zdjęciową. I tu dozwolone są wszelkie
metody - można użyć przyjaciół, znajomych, wreszcie własnych argumentów -
w momencie dotarcia do gwiazdy musisz w trzech słowach wytłumaczyć,
dlaczego chcesz właśnie jej zrobić zdjęcie. Nie mówiąc oczywiście
o sesjach organizowanych oficjalnie, które są o wiele prostsze - stu
fotografów stoi stłoczonych za barierką, wychodzi gwiazda, uśmiecha się,
zamacha rękami i wychodzi. Takie fotografowanie daje jednak najmniej
satysfakcji, ponieważ po pierwsze: wszyscy mają takie same zdjęcia,
po drugie: z wyjątkiem gwiazd amerykańskich większość nie potrafi się
podczas sesji bawić. Te ogólne sesje są dlatego zazwyczaj nudne. Sztuką
jest więc indywidualnie dotrzeć do gwiazdy.
Wgraj zdjęcie do serwisu foto-kurier.pl i bądź aktywny, a być
może już wkrótce jedno z nich lub cała seria znajdzie się w papierowej wersji Foto-Kuriera - jako jedno
z najlepszych wgranych do serwisu w danym miesiącu. Zobacz kto wygrał grudniową rywalizację i dołącz do wybranych.
Montaż powstał ze zdjęć następujących osób: Andrzej Bochenski, Piotr
Dras, Maria Galimska, Marek Sas, Robert Sic i Bogusław Wójcikiewicz. Oni
już wgrali swoje prace. Zainspiruj się. Zapraszamy do rywalizacji. Ze względu na odbywające się ferie termin zgłoszeń został przedłużony do 18 lutego.
13 stycznia 2025 r. firma RED Digital Cinema, Inc., spółka zależna Nikon
Corporation, zaprezentowała pierwsze kamery filmowe z serii Z CINEMA:
V-RAPTOR [X] Z Mount oraz KOMODO-X Z Mount. Wyposażono je w mocowanie Z
firmy Nikon, które umożliwia filmowcom korzystanie z szerokiego
asortymentu obiektywów NIKKOR Z i NIKKOR F oferowanego przez firmę
Nikon.
Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024