F.-K.: Jakim sprzętem Pan fotografuje obecnie, a od czego Pan zaczynał?
L. P.: Moją pierwszą analogową lustrzanką był Nikon F100. W erę cyfrową wszedłem z modelem Fujifilm S3 Pro i potem tak już pozostało. Pojawił się S5 Pro, XPro1, XE1, XE2, T1, T2 i obecnie H1. Tak więc z produktami tej firmy jestem dość dobrze obeznany i korzystam z nich na co dzień łącznie z całą gamą oryginalnych obiektywów o ogniskowych od 10 mm do 140 mm. Korzystam też z konwertera 1,4× [5].

fot. Foto-M

F.-K.: Jednym z wymogów przyłączenia się do WPS-ów jest posiadanie maszyny Fujifilm DX100 tzw. małego Frontiera i fotokiosku. Czy Państwo również musieli zakupić te urządzenia, czy też posiadaliście je wcześniej?
L.P.: Jak wspomniałem wcześniej maszyny DX100 zakupiłem by zastąpiły nam mokrego minilaba. Na jednej z takich drukarek pracowałem już od dwóch lat równolegle z minilabem Frontier 350. Analiza tych dwóch urządzeń to jak porównanie autobusu z osobówką, tu wszystko zależy od celu podróży. Minilab Frontier 350 zapewnia niski koszt jednostkowy wyprodukowania odbitki i dużą wydajność na godzinę. Natomiast atutem Frontiera DX100 są jego małe wymiary i zarazem wysoka jakość wydrukowanej odbitki. Kolejnym faktem jest, że minilaby wyszły już z produkcji i pomimo, że ich żywotność obliczona jest jeszcze na wiele lat to jednak w przypadku awarii usunięcie jej może być dość kosztowne. Maszyny te zajmują też dużo miejsca i są prądożerne. Smartlab Frontier DX100 to inna technologia. Stosując tę drukarkę nie wzbogacimy się zbyt szybko na samej amatorce, jednak otrzymamy nowe możliwości, nowe formaty, i natychmiastowe wydruki, a to już z pewnością umożliwi pozyskanie nowej grupy klientów i powiązane z tym korzyści. Uznałem, że opcja trzech takich drukarek zastąpi nam w pełni minilab, zwłaszcza że każda drukarka pracuje u nas z innym rodzajem papieru, co daje dodatkowe możliwości zaprogramowania jednocześnie trzech różnych, niezależnych zleceń. To rozwiązanie póki co dobrze się sprawdza.

fot. L. Pasko

F.-K.: Jak sprawują się Frontiery DX100 w praktyce i co jest ich pozytywnym lub negatywnym wyróżnikiem w stosunku do urządzeń konkurencyjnych?
L.P.: Jakość odbitek uzyskiwanych z Frontiera Fujifilm DX100 zachwyca, o ile drukujemy w najwyższej jakości. Trzeba jednak przyznać, że firma mogłaby lepiej dopracować moment zmiany tuszy. Zdarza się bowiem, że pomimo korzystania z oryginalnych tuszy pojawia się, po jego zmianie, prążkowanie na odbitce. Dlatego gdy zdarzy się to w trakcie realizacji zlecenia sugerujemy skontrolowanie pierwszej odbitki po wymianie tuszu. Jeśli nastąpi wspomniane prążkowanie to wystarczy zatrzymać maszynę, skasować rozpoczęte zlecenie i przeprowadzić operację „diagnostic cleaning”, po czy powrócić do dalszej realizacji zlecenia.

fot. L. Pasko

Drobną niedogodnością jest też hałas jaki wydaje drukarka. O ile stoi ona w oddzielnym pomieszczeniu to nie ma to większego znaczenia, ale u nas był to problem, gdyż drukarki znajdują się w naszych ladach przy których pracujemy. Na szczęście udało nam się je zabudować i wytłumić hałas wentylatorów na tyle skutecznie, że w tej chwili nie stanowi to dla nas problemu [6].

Drukarki DX100 w firmie Foto-M znajdują się w ladach w głównej części salonu. Dlatego potrzebowały wytłumienia. fot. K. Patrycy

Jeśli jesteśmy przy praktycznych aspektach korzystania z drukarki to polecamy czyszczenie zamszowych tasiemek zbierających pył z rolki z papierem przy każdym założeniu nowej roli [7]. To dość prosta i krótkotrwała czynność. Zaniechanie jej, po dłuższym użytkowaniu drukarki, może doprowadzić do uszkodzenia głowicy.

fot. Foto-M

F.-K.: Czy jako firma przynależąca do WPS stosuje Pan oryginalne czy też „obce” materiay ekspoloatacyjne? Czy warto stosować oryginały?
L.P.: Zdecydowanie sugerujemy stosowanie oryginalnych papierów i tuszy. Papiery Fujifilm są o ok. 5 groszy na odbitce 10×15 cm droższe, ale stosując je zyskujemy lepsze odwzorowanie kolorystyczne, a papier po wyjściu z drukarki jest prosty i oczywiście, co nie jest bez znaczenia, pracując na oryginałach nie tracimy gwarancji na drukarkę.
F.-K.: Od przemiany w laboratorium upłynęło kilka miesięcy. Jak na zmianę waszego wyglądu zareagowali dotychczasowi klienci i czy przyczyniła się ona do zainteresowania waszymi usługami nowych osób?
L.P.: Nowa lokalizacja, stara marka jednak pod nowym szyldem… ludzie muszą to odkryć i się przekonać. Wielu moich klientów odnalazło mnie w nowym miejscu, wielu pozyskałem nowych, wciąż czekam jeszcze na tych, których jeszcze nie ma… Jednak mogę się pochwalić, że wszyscy i ci nowi i ci już dawno moi mówią to samo, że Wonder Photo Shop jest nowoczesny, że jest dużo przestrzeni. Że jest to salon fotograficzny na miarę XXI wieku.

fot. L. Pasko

F.-K.: Jedną z idei Fujifilm jest, aby przemianowanie „zwykłego” laboratorium na Wonder Photo Shop przyczyniało się do wzrostu zainteresowania wywoływaniem zdjęć wśród młodego pokolenia. Czy po kilku miesiącach można stwierdzić, że udało się zwiększyć zainteresowanie wykonywaniem odbitek wśród młodych ludzi?
L.P.: Z młodymi ludźmi jest niestety tak, że co do zasady nie mają potrzeby wywoływania zdjęć. Wykonują może jedno dla babci lub dziadka, lub kilka bo są potrzebne do szkoły. Więc tu trudno wysnuć jakąś teorię. Jednak posłużę się przykładem jednej młodej osoby, która pewnego dnia wywoła u mnie trzy zdjęcia. Następnego dnia przyniosła do wywołania 600 zdjęć. Te trzy zdjęcia były wśród tych 600-set. Zainteresowany podjąłem rozmowę z młodym mężczyzną. Okazało się, że te trzy zdjęcia wywoływał u każdego fotografa w Żywcu. Porównał jakość i wrócił do mnie. To było bardzo miłe i budujące. Jak widać Fujifilm DX100 robi dobrą robotę.
Nowoczesny wystrój, kolorystyka i image WPS zdecydowanie przyciągają młodych ludzi. Natomiast małe ciasne zakłady fotograficzne mogą mieć trudności w pozyskiwaniu młodzieży, która obecnie przyzwyczajona jest do wystroju galerii, czy hipermarketów. Na polu walki o młodego klienta zdecydowanie Wonder Photo Shop jest przyszłością salonów fotograficznych nie tylko w Polsce.