Wydania FK: 169,
publikacje: 9013,
wydarzenia: 2235,
opisy i testy: 2073,
galerie zdjęć: 287304,
użytkownicy: 9694
Trwa wyszukiwanie informacji - proszę czekać ...
Wyniki wyszukiwania dla podświetlonej kategorii
Kadry kreślone piórem - pełny wywiad z Miłoszem Kowalewskim na temat fotografowania ptaków z Foto-Kuriera 5/2014
ciąg dalszy...
F.K.: Pana orężem w plenerze jest sprzęt fotograficzny. Jakiego aparatu Pan używa i dlaczego wybrał Pan ten właśnie sprzęt?
M.K.: To trochę nie tak. Aparat fotograficzny to tylko ostatnie narzędzie w długim procesie, w którym zasadniczym orężem jest wiedza z wielu dziedzin, doświadczenie i znajomość terenu. Ponieważ wszedłem w system Nikona, który rozbudowywałem cierpliwie przez lata, więc teraz jestem mu wierny. To poniekąd brzemię młodzieńczego wyboru, a ponieważ wymiana całej „stajni” obiektywów to potężny wydatek finansowy, więc jest jak jest. Chyba decydującym argumentem była dla mnie solidność i intuicyjność obsługi – pierwszą lustrzankę Nikona wziąłem w ręce i po prostu zacząłem robić zdjęcia. Po lustrzankach małoobrazkowych (F601, N90s) kamieniem milowym był cyfrowy Nikon D70s. Obecnie fotografuję leciwym już chyba na dzisiejszy dzień Nikonem D300. W międzyczasie wiele się zmieniło i gdyby pojawiła się możliwość bezbolesnego przejścia na inny system, to być może bym spróbował. Nadal jestem przekonany, że czas na analizowanie alternatyw sprzętowych lepiej jest przeznaczyć na pobyt w terenie. Przecież, w końcu, najlepszy aparat to ten, który akurat trzymasz w ręku…
Fototratwa z nadbudową maskującą
F.K.: Z tego co wiem jednym z Pana obiektywów jest Nikkor 300 mm f/2,8. To dość duży obiektyw. Jak się z nim Pan porusza po bagnach? Czy prawdą jest, że podczas fotografowania korzysta Pan ze specjalnej, własnej konstrukcji tratwy?
M.K.: To mój jedyny teleobiektyw. Poprzednio miałem Sigmę 100–300 mm f/4, ale nie dość, że przez nieuwagę najpierw napoiłem ją wodą z bagna, to potem uległa samoistnemu rozkręceniu wewnątrz obudowy (ratował ją Pan Bykowski - specjalizujący się w nietypowych naprawach). Pozbyłem się jej bez żalu, bo w pewnym momencie zauważyłem, że efekt całego mojego wysiłku logistycznego obraca w niwecz właśnie sprzęt, który mechanicznie się rozpadał. Ponieważ z racji miejsca zamieszkania fotografuję często nad wodą, zainteresował mnie patent czeskiego fotoprzyrodnika – Rotislava Stacha. Skonstruował on, wg własnego pomysłu, pływak z rur PCV, na którym mocował aparat z obiektywem. Ale taka fototratwa niosła tylko sprzęt, nie fotografa, który musiał brodzić w wodzie, idąc po dnie i popychając tratwę przed sobą. Wiem, że wielu amatorów naśladuje takie rozwiązanie, bezkrytycznie je kopiując, ale ja uznałem, że nie będę „woził” po wodzie sprzętu za 20 tys. zł na – za przeproszeniem – rurach kanalizacyjnych. Najpierw narysowałem projekt od podstaw, a potem przez ponad dwa tygodnie w garażu wieczorami bawiłem się w szkutnika. Mając bowiem doświadczenia z przeszłości, z budowy jachtu, postanowiłem wykonać fototratwę z laminatu. Jako rdzenia użyłem odpowiednio wyprofilowanego styroduru (twardego styropianu), który oblaminowałem żywicą epoksydową ze zbrojeniem z włókna szklanego. Dało to konstrukcję kompozytową – niczym deska surfingowa – trwałą, mocną, niezatapialną i lekką. Teraz głębokość akwenu nie ma dla mnie znaczenia, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Mogę robić zdjęcia na kilkucentymetrowych płyciznach, ale i mogę pływać nie mając gruntu pod nogami. Moja tratwa jest niewiarygodnie skuteczna. Po podpłynięciu do ptaków, mogę dowolnie zmieniać położenie tak by mieć lepsze tło, światło lub kadr – mówiąc krótko: stwarza więcej możliwości niż fotografowanie ze stacjonarnych czatowni. Do korzystania z fototratwy niezbędny jest jednak specjalny strój, ponieważ w pełnym zanurzeniu od pach w dół jesteśmy w wodzie. Podstawa to suchy skafander, niekoniecznie stricte nurkowy, który jest diabelnie drogi, wystarczy asekuracyjny. Ważne żeby był szczelny (bo dzięki temu ma własną wyporność). Musi mieć suwak – koniecznie z przodu, a nie jak większość skafandrów do nurkowania – z tyłu na wysokości barków. Mój zbudowany jest z trilaminatów, więc potrzebuję wielu dodatkowych warstw docieplających. Na rynku jest duży wybór tego typu ubrań. Moje robocze ubranie zapewnia mi kilkugodzinne przebywanie w wodzie o temperaturze bliskiej granicy zamarzania.
Gotowy do zdjęć wyglądam niczym postać reklamująca jednego z oponiarskich potentatów. Ubranie można rozbudowywać o elementy ogrzewania, do których robię dopiero wstępne przymiarki, a także o system – nazwijmy go – kanalizacyjny. Podczas przebywania w zimnej wodzie dość szybko czujemy parcie w pęcherzu, a nie można przecież w czasie sesji pozwolić sobie na wynurzenie spod wody w dowolnym miejscu i momencie. Żeby uniknąć kłopotów bazowałem na przygotowaniu organizmu, a nawet świadomym kilkunastogodzinnym jego odwodnieniu. Lecz aby nie musieć godzić się na fizjologiczne ograniczenia najłatwiej skorzystać z patentów, które mają nurkowie. Na lądzie jest w tej kwestii dużo łatwiej – aby nie wychodzić z czatowni wystarczy półlitrowa butelka-pet, koniecznie z szerokim korkiem ;-)
Do zamaskowania Nikkora 300 mm wykorzystano zwykły rękaw swetra kupionego za kilka złotych w lumpeksie. Fot. Anna Bober
13 października 2021 roku firma Nikon zaprezentowała 7,8-krotny zoom Nikkor Z DX 18-140 mm f/3,5-6,3 VR, który - jak zapewnia producent – charakteryzuje się wysoką jakością optyczną zarówno przy krótkiej, standardowej, jak i długiej ogniskowej. W artykule staramy się odpowiedzieć na pytanie: w jakim stopniu ta opinia pokrywa się z rzeczywistością?
Zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie EISA MAESTRO 2024 - "Sport i gry". Główna nagroda
wynosi 1500 euro + 1000 euro w głosowaniu na Facebooku. Żeby wziąć udział w konkursie wystarczy wgrać do serwisu
foto-kurier.pl do zakładki zdjęcia seryjne/EISA MAESTRO 2024 pliki
o dłuższym boku maksymalnie 1200 pikseli (waga maks. 2 MB). Przy
korzystaniu z Photoshopa zdjęcia najlepiej zapisać jako „Zapisz dla
internetu” („Save for web”).
20 września 2023 r. firma Nikon wprowadziła na rynek
pełnoklatkowy aparat bezlusterkowy Nikon Z f. Nowość inspirowana kultową
lustrzanką Nikon FM2 łączy tradycyjny design z zaawansowaną technologią
i wysoką jakością zdjęć. Model ten, z wieloma unikalnymi cechami, to
sentymentalny ukłon w stronę bogatej historii firmy i dowód na to,
że Nikon lubi i wciąż chce zaskakiwać fotografujących i twórców
kontentu. Ale ta podrasowana i stylizowana na FM2 wersja Nikona Z 6II
pod wieloma względami przewyższa ten ostatni, od którego debiutu minęły
już 3 lata (17.10.2020 r.). Na przełomie października i listopada
mieliśmy okazję testowania tego modelu i teraz dzielimy się z Państwem
naszymi wrażeniami.
Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024