fot. Jacek Bonecki

F-K: Dlaczego „misiami”?
J.B.: To taka gra słów. Zleceniodawcom często się wydaje, że mając cyfrę każdy może zrobić zdjęcie. Swą argumentację taki ktoś zaczyna zwykle od: „bo mi się wydaje...”. Idąc dalej tym tropem: osoba, która zaczyna robić zdjęcia i kupuje sobie aparat cyfrowy, myśli podobnie. Argumentuje to następująco: „bo mi się wydaje, że jak kupię cyfrę, będzie mi się pracowało łatwiej, będę mógł robić więcej dobrych zdjęć, itd.”. Ni mniej ni więcej tylko Cywilizacja Misiów. Z tego „bo mi się wydaje” wynika fakt, że stawki za zdjęcia lecą na łeb. Cywilizacja Misiów doprowadza tę branżę do upadku, bo wszystkim się wydaje, że zrobienie zdjęcia to jest kwestia posiadania aparatu. A to nieprawda. Aparatem cyfrowym trudniej zarejestrować obraz niż aparatem tradycyjnym. Aparat cyfrowy ma z reguły mniejszą dynamikę, trudniej za jego pomocą przenieść kontrast. Aby uzyskać dobre efekty, trzeba posiadać naprawdę ogromną wiedzę fotograficzną, najlepiej wypływającą jeszcze z fotografii tradycyjnej.

fot. Jacek Bonecki

F-K: Jaka według Pana jest najkrótsza definicja fotografii?
J.B.: To sztuka patrzenia, postrzegania. Jednocześnie to największe na  świecie oszustwo, bo umożliwia umieszczanie obrazu 3-wymiarowego na  płaszczyźnie 2-wymiarowej.

F-K: Co mógłby Pan poradzić młodym fotografom, którzy robią dobre zdjęcia, a nie wiedzą, jak zacząć na nich zarabiać?
J.B.: Mogę im poradzić to, co i mnie ostatnio poradzono, a więc, aby wyjechali z  kraju. Jeśli nie sposób zarobić godnych pieniędzy tu, na miejscu, bo rynek ma fatalną kondycję, to może warto poszukać ich gdzie indziej. Pieniądze zarobione za granicą można później wydać w Polsce.

fot. Jacek Bonecki

F-K: To brzmi brutalnie.
J.B.: Na Zachodzie nie ma takich sytuacji, że pan X dostaje za zdjęcie tyle, a pan Y tyle. Stawki są jasno określone i równe dla wszystkich. W Polsce jest zupełnie inaczej, tu nie obowiązują żadne reguły. Ten, kto siedzi w branży długo i ma znajomości, dostaje więcej, „młody” musi zadowolić się byle czym. Ale to nie wszystko. Rozmawiając o sesji zdjęciowej zastanawiam się, jak zrobić ją jak najlepiej, a nie jak najtaniej. I to jest kredo całej dyskusji. Ja mówię, że dobra modelka kosztuje tysiąc złotych, a klient na to: „a za sto złotych nie można?”. No i jak tu rozmawiać, jak pracować, jak się nie denerwować? Chcę pracować tam, gdzie będę miał środki, aby się realizować. U nas jest to prawie nierealne; aczkolwiek trzeba robić swoje i mieć nadzieję, że to się w  końcu zmieni.

fot. Jacek Bonecki

F-K: Rady dla fotografujących samochody.
J.B.: Na początek rada pozornie banalna, ale podstawowa. Zawsze fotografujemy auto dokładnie umyte, tylko wtedy możemy uzyskać na nadwoziu właściwy efekt rozkładu światła. Pamiętać trzeba również, aby dobrać odpowiednią optykę, aby nadwozie na zdjęciu nie zostało zniekształcone. Nic tak komicznie nie wygląda, jak karykaturne przerysowania, zwłaszcza w rzucie bocznym nadwozia. Przed zrobieniem zdjęcia powinniśmy starannie obejść pojazd, żeby znaleźć w nim najatrakcyjniejsze ustawienie. Każdy samochód ma swoje dobre strony gdzie indziej. Jeden lepiej wygląda z góry, drugi z dołu, a trzeci trzy czwarte z tyłu. Kiedy już wiemy, jak sfotografować samochód, to reszta jest już tylko miłym dodatkiem do  ciekawej pracy.

F-K: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Tomasz Wojciuk
Zdjęcia: Jacek Bonecki

Wydanie to jest w naszym e-kiosku

Zobacz również: Jacek Bonecki Fotograf uniwersalny… wywiad w Foto-Kurierze 8-9/2019