1. miejsce w konkursie AGWPJA w kategorii „Kreatywny Portret” – jury doceniło złamanie ślubnej konwencji 

F•K: Skąd czerpiesz inspirację? Zdjęcia są bardzo pomysłowe i widać, że w niektórych przypadkach to bardzo przemyślana kreacja.
B.S.: Nie ukrywam, że oglądam tysiące zdjęć fotografów z całego świata. Jestem całkowicie uzależniony od fotografii, nie ma dnia, żebym wręcz obsesyjnie nie oglądał zdjęć. Staram się jednak nie czerpać bezpośrednio z czyjejś twórczości, próbuję dostrzegać to co piękne i przekładać na własny fotograficzny język. Jestem kinomanem i to właśnie kino inspiruje mnie najbardziej. Uważnie oglądając filmy można wiele dowiedzieć się o kompozycji, budowie kadru, przygotowaniu scenografii, a zwłaszcza sposobie oświetlania. Najważniejsze jest jednak to, że kino przypomina mi, jak ważne jest przełamywanie stereotypów i poszukiwanie oryginalnego sposobu spojrzenia na świat, a w efekcie na fotografowane obiekty.

2. miejsce w konkursie AGWPJA w kategorii „Portret Zaręczynowy” – szalona sesja zaręczynowa.

F•K: „Klient nasz Pan”, czy „to ja tu jestem artystą”. Do kogo należy ostatnie słowo w kwestii koncepcji sesji czy konkretnych ujęć?
B.S.: W mojej pracy próbuje zawsze znaleźć tzw. złoty środek; najczęściej trafiają do mnie klienci, którzy rozmowę zaczynają od słów: „podoba nam się pana twórczość, zatem zdajemy się całkiem na pana”. Mimo to zawsze staram się pogłębić wiedzę na temat oczekiwań klienta tak, by finalny produkt (jakkolwiek dziwnie to brzmi w kontekście fotografii artystycznej) był im jak najbliższy. Klient wie, jakiego stylu fotografii może sie po mnie spodziewać, ja z kolei zawsze staram się dowiedzieć, co konkretnej parze szczególnie się podoba w moich zdjęciach. Biorę to zawsze pod uwagę w trakcie realizacji zlecenia.

Zdjęcie nagrodzone przez AGWPJA w kategorii „Ceremonia” – czasami trafia się na tak emocjonalną parę, że dużo łatwiej o niezwykłe momenty.

F•K: Łapiesz się czasem na powielaniu standardów i kadrów sprawdzonych przy poprzednich zleceniach?
B.S.: Każdą sesję traktuję indywidualnie, nie znoszę powtarzania miejsc plenerowych, zawsze staram sie szukać czegoś nowego. Ale oczywiście  każdy fotograf ma swoje ulubione ustawienia i pomysły, które „zawsze wyjdą”, a efekt będzie odpowiednio dobry bez względu na okoliczności. Mnie również zdarza się to wykorzystywać. Myślę jednak, że jest to nieuniknione przy tej liczbie sesji – czasami kilka sesji plenerowych w tygodniu. Niemożliwe jest oddanie klientowi kilkudziesięciu zdjęć, z których każde będzie niepowtarzalne i nowatorskie. Ja przynajmniej tego nie potrafię. Tym bardziej, że klienci zwykle nie oczekują jedynie zwariowanych, opartych na szalonych pomysłach fotografii. Zazwyczaj chcą, by ich zdjęcia ślubne były stylowe i piękne, dodatkowo  poparte kilkoma oryginalnymi pomysłami, wymyślonymi specjalnie dla nich.

Zdjęcie nagrodzone przez AGWPJA  w kategorii „Kreatywny portret” – chciałem uzyskać filmowy klimat.

F•K: Nie wiem, czy mam rację, ale odnoszę wrażenie, że fotografia ślubna na dobre wyszła już ze studia. Czy zdarza się, że klienci proszą jeszcze o tego typu sesje?
B.S.: Do mnie tacy praktycznie nie trafiają; może dlatego, że na stronie internetowej nie reklamuję tego typu usług. Fotografia w plenerze daje dużo więcej możliwości i sprawia mi dużo więcej „frajdy”, dlatego nigdy nie zabiegałem o to, żeby ślubne zlecenia realizować studyjnie.

F•K: Czy ludzie potrafią docenić dobrą fotografię ślubną, czy patrzą głównie na ceny? Wielu fotografów ślubnych narzeka na amatorów, którzy psują rynek – zaniżają ceny i oferują usługi wątpliwej jakości. Sam widziałem wiele żenujących prac, na forach internetowych powstają nawet specjalne wątki poświęcone tego typu „profesjonalistom”.
B.S.: Do mnie i do wielu moich znajomych, uznanych fotografów z całej Polski, trafiają przeważnie klienci, którzy wiedzą czego chcą i są gotowi za to odpowiednio zapłacić. Świadomość klientów w tym względzie jest coraz większa; mam nawet wrażenie, że wraz z ilością fotografów na poziomie rośnie też liczba bardziej świadomych klientów. Jak wspominałem, konkurencja bardzo się zwiększyła, a liczba klientów wcale nie spada, to wydawałoby się potwierdzać tę tezę.