Facebook
Poczta
Forum
Sklep
Logowanie
Dodaj
zdjęcie
Wydrukuj
zdjęcie

Od 1996 roku Foto-Kurier
jest jedynym polskim
przedstawicielem
panelu fotograficznego
stowarzyszenia EISA

SZUKAJ

Zbigniew Staszyszyn - "Na szczycie był przed Alpinistami" - wywiad z Foto-Kuriera 6/1996

ciąg dalszy...


• F.K.: Jeśli chodzi o fotografowanie pod wodą ?

• Z.S.: Najpierw pływałem będąc członkiem Warszawskiego Klubu Płetwo­nurków. Potem, po przyjeździe do Poznania, nie miałem już takich możliwości. Jadąc w Himalaje przejeż­dżałem przez Bombaj. Miałem przyja­ciela wicekonsula w polskiej ambasa­dzie, który posiadał wielką mapę Indii. Tam pierwszy raz zwróciłem uwagę na archipelag Malediwów, mający ok. 1000 wysp. Moja wyobraźnia zaczęła intensywnie pra­cować. Umówiłem się, że po powrocie z Himalajów wpadnę tam na chwilę odpocząć. Ów kolega oczywiście pomógł mi załatwić niezbędne formalności i tak znalazłem się w raju, czyli na archipelagu Malediwów.

Ręce Ojca

“Ojcowskie dłonie” - trędowaty z córką na Malediwach, fot. Zbigniew Staszyszyn

Wracałem tam jeszcze czte­rok­rotnie wraz z kolegami klubowymi. Jedno z moich niesamowitych zdarzeń to przypadkowe wylądowanie na wyspie trędowatych. Zrobiłem wtedy bardzo ciekawy reportaż. Zdjęcie z niego pt. “Ręce ojca” jest jedną z bardziej znanych moich prac. Ponieważ nie stać mnie było wtedy na zakup aparatu do robienia zdjęć podwodnych, to wykonałem go we własnym zakresie. Z rury winidurowej wyciąłem cylinder o średnicy 15 cm. Z tyłu i z przodu zamocowałem szybę. W środku znajdował się Canon A1, który miał silnik elektryczny oraz obiektyw szerokokątny i jeden mały flesz. Drugą lampę zamknąłem w rurze z plexi na stałe wraz z fotocelą, a całość połączyłem szyną w ten sposób, że aparat był trzymany za uchwyt większej z lamp. Takim właśnie fotografowałem m.in. na Malediwach. Myślę,że z dość dobrym rezultatem.


• F.K.:  Czy nie bał się Pan rekinów?


• Z.S.: Raczej nie. Jeśli wie się, że są to stwo­rzenia z natury tchórzliwe i jest się dość dużym człowiekiem, takim jak ja, to trzeba tylko sobie uświadomić, że dopóki rekin podpływający do nas jest od nas mniejszy, nie musimy się obawiać, gdyż one boją się stworzeń większych od siebie. Jak podpływa zaś zbyt duży lub jest ich kilka krążących wokół nas, to trzeba sprawnie usunąć im się z drogi na najbliższą rafę koralową. Proszę pamiętać, że człowiek znaj­dujący się pod wodą, w płetwach, z apa­ratem i mający jeszcze ze sobą kuszę, jest w wodzie rzadko spotykanym intruzem i wzbu­dza respekt również u drapieżników.


• F.K.: Z tego co wiem, wielokrotnie otrzy­mywał Pan I nagrodę w Ogólno­polskim Konkursie Fotografii Prasowej. Czy prawdą jest, że nagrody te otrzy­mywał Pan aż pięć razy?


• Z.S.: Owszem, zdobyłem te wyróżnienia, ale nie było to pięć razy z rzędu. Zdobywa­łem je w krótkich odstępach czasu. Tylko żeby prawdę powiedzieć, bardziej pamiętam za co, niż lata, w których to nastąpiło.


• F.K.: Zatem za co zdobywał Pan te nagrody? Co przedstawiały nagrodzone prace?


• Z.S.: Tematyka zdjęć była przeróżna. Jedna z nagród była za reportaż kolorowy “Laser w akcji”. Jedno ze zdjęć przedstawiało moment przebicia monety promieniem laserowym.

Następna nagroda za reportaż pt. “Lodowa droga” ze wspinaczki na “Pik Lenina” na Pamirze na wysokość 7 134 m n.p.m. Reportaż zawierał między innymi zdjęcie z samego szczytu. Musiałem na niego wejść, żeby móc je zrobić. Też taka ciekawostka, jak wtedy honoraria nie zachę­cały do pracy. W tym czasie bardzo dużo publikowałem w “Świecie”, pomimo, że tam byli Prażuch i Kosidowski. Jako wolny strzelec miałem kilkanaście reportaży, rozkładówek. Zamieściłem ten nagrodzony reportaż “Lodowa droga”, dostałem 1500 zł i byłem bardzo zadowolony.

Ale nie o to chodzi. Po dwóch tygodniach wracałem przez Kijów, oczywiście z aparatem. Zrobiłem tam dziewczyny w Kijowie. Po kolejnych dwóch tygodniach zamieszczają mi rozkładówkę z plaży w Kijowie, i też dostałem 1500 zł. Z tym, żeby zrobić reportaż “Lodowa droga” musiałem jechać z alpinistami, prawie dwa miesiące się wspinać, wejść na szczyt, zrobić zdjęcia - i dostałem to samo. Toteż motywacja była żadna i tylko najambitniejsi starali się zrobić coś więcej.

 

Kozłodranie Kirgizja

Podczas “Kozłodrania” w Kirgizji, fot. Zbigniew Staszyszyn

Kolejne nagrody otrzymałem za Kozłodranie (reportaż z Kirgizji), reportaż rolniczy, potem przemysłowy. Także rozpiętość tema­tycz­na prac była różna. Dostałem np. na­gro­dę od mini­sterstwa rolnictwa na konkursie foto­graficz­nym ZSL-u w 1963 roku. W sumie zdobyłem kilka­dzie­siąt nagród w róż­nego rodzaju kon­kursach. Nie mniej najbardziej sobie cenię wymienione wcześniej nagrody fotografii prasowej, nagrodę Interpressu i wyróżnienie na World Press Photo.


• F.K.: Z Pana wy­po­wiedzi wynika, że lubi pan podróżować?


• Z.S.: Uwielbiam. Może trochę nie­skromnie powiem,że zwiedziłem prawie cały świat. Z tymże, wie Pan, ja w CAF-ie byłem nielubiany, gdyż okazałem się zbyt dużym indy­wi­dualistą. Chodziłem własnymi ścieżkami. Miałem bardzo ostre scysje w CAF-ie, gdyż nie chcieli mnie puszczać na wy­prawy górskie. Pomimo tych sprzeciwów wziąłem udział chyba w siedemnastu wyprawach. Z każdą z nich moje umiejętności były coraz większe, toteż gdy organizowano wyprawę w Himalaje, zaproponowano mi wzięcie w niej udziału. Poszedłem do redakcji i mówię, że chciałbym jechać, a oni, że nie, bo to za długo itd. itp. Zagrożono mi wręcz, że jak pojadę, to mnie wyrzucą. To ja na to: “wyrzucajcie”. I oczy­wiście pojechałem. Jasne  jest, że mnie nie wyrzucili. Powiem Panu, że z takiej wyprawy przywoziłem masę materiału i do dziś w CAF-ie są unikalne zdjęcia, które nie były wykorzystywane tylko dlatego, że ja wprowadzałem niepokój, niewygodę i zmuszałem do pracy poszczególne redakcje.

Bo normalnie to oni działali tak: Chodziło w terenie kilkunastu fotoreporterów, przysyłało zdjęcia, i oni to dawali do gazet. Jednocześnie agencje ze świata dostarczały gotowe zdjęcia, i to było łatwiejsze, a mój materiał trzeba było opracować, przygotować, a niestety to wymagało sporej pracy, inwencji własnej i zaangażowania, a tam tego nie lubiono. Wybierano prostsze rozwiązania.

Bardzo dobry przykład to to, że po moim pobycie w Wietnamie nikt w redakcji nie był zainteresowany publikacją moich zdjęć, a ja sam w ciągu dwóch tygodni biegałem po różnych redakcjach w celu zamieszczenia reportaży tam zrobionych.

Tak samo było po mojej wyprawie na K2 z Wandą Rutkiewicz. Sam przyjechałem do Warszawy. Siedziałem tydzień. Pokopiowałem niezbędne zdjęcia i, jeśli dobrze pamiętam, 9 tygodników zamieściło je u siebie. A CAF sam z siebie nie potrafił zagospodarować tego materiału. Potem fotografowałem rajdy samochodowe, gdyż w tzw. międzyczasie brałem w nich udział jako zawodnik, m. in. w Bułgarii i Hisz­panii, no i oczywiście w kraju.


• F.K.: Jakim samochodem Pan jeździł ?


• Z.S:
Skodą MB i BMW 202TI. Między innymi brałem udział w samochodowych mistrzostwach Europy. Uprawiałem wiele dyscyplin sportowych, co mi ułatwiało pracę, bo nie można zrobić dobrego materiału, jeśli się nie zna danej dyscypliny od we­wnątrz. Wtedy foto­grafowałem Pentaco­nsixem i Rolleiflexem, toteż sprzęt był dość ciężki. W górach musiałem być przymo­cowany do liny, a do tego jak był jeszcze jakiś ładny widoczek, to musiałem z tym całym balastem odskoczyć w jedną lub drugą stronę o kilka metrów, a tam nikt nie zapozował, bo każdy chciał wejść na szczyt. Na szczyt wchodzili ci, co się najmniej zmęczyli.

ciąg dalszy artykułu na następnej stronie...


 
data dodania: 24-02-2020
 
godzina dodania: 15:29
 
odsłon: 5216
powrót na stronę główną »

fotografia

Komentarze

zostaw komentarz

sortuj według daty: rosnąco | malejąco

Artykuł nie był jeszcze komentowany.
Zostaw swój komentarz właśnie teraz.
powrót na stronę główną »



Zobacz także:

fotografia
Dla ochłody "Magia Północy" - wywiad z Dariuszem Bruhnke, pogromcą zorzy polarnej z Foto-Kuriera 10/20 - w wersji dla każde
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Florian Schulz - najlepszy fotograf środowiska naturalnego. Wywiad z Foto-Kuriera nr 3/2011
fotografia
Fotografia reklamowa - Arek Kempka - wywiad - pełna wersja z Foto-Kuriera 2/2013; Foto-Kurier na weekend
fotografia
Karol Nienartowicz - Krajobraz górski - wywiad z Foto-Kuriera 4/22 - na weekend
fotografia
Foto-Kurier na weekend - ABC mistrzowskiego krajobrazu: Marek Biegalski - artykuł z Foto-Kuriera 4-5/20
fotografia
Czarek Sokołowski fotograf „demokracji”, czyli o ważnych sprawach obiektywnie, artykuł z FK 12/20
fotografia
Fotografia to pasja, która pozwala mi żyć - wywiad z Jerzym Kośnikiem z Foto-Kuriera 8/96
fotografia
Fujifilm optymistycznie patrzy w pszyszłość - wywiad z Tomaszem Taberskim o działaniach firmy w dobie pandemii
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Fotografuje najszybsze samoloty świata - artykuł z Foto-Kuriera 1/11
fotografia
Fotograf do zadań specjalnych - Marek Arcimowicz - pełny artykuł z Foto-Kuriera 7/18, czyli Foto-Kurier na weekend
fotografia
"Na szczycie był przed Alpinistami II" - ciąg dalszy wywiadu ze Zbigniewem Staszyszynem - pełny tekst z Foto-Kuriera 7/96


Zdjęcie miesiąca
Kwiecień 2024
zdjęcie miesiąca
© fot. Halina Kubiak
 
cofnij przenieś na początek strony
Wszelkie prawa zastrzeżone www.foto-kurier.pl  © 2000-2024. (0.124) / 0.116

Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024

Polityka plików cookies   |