Facebook
Poczta
Forum
Sklep
Logowanie
Dodaj
zdjęcie
Wydrukuj
zdjęcie

Od 1996 roku Foto-Kurier
jest jedynym polskim
przedstawicielem
panelu fotograficznego
stowarzyszenia EISA

SZUKAJ

Tomasz Tomaszewski - wywiad z Foto-Kuriera 3/19

ciąg dalszy...

 

Poszukiwanie związków pomiędzy rzeczami, przedmiotami i ludźmi jest jedną z ciekawszych rzeczy, do których możemy używać fotografii. Katowice.

Poszukiwanie związków pomiędzy rzeczami, przedmiotami i ludźmi jest jedną z ciekawszych rzeczy, do których możemy używać fotografii. Katowice.

 

F-K.: Po 13 grudnia 1981 roku, pana żona Małgorzata Niezabitowska, dokumentowała stan wojenny. Pisała pod męskim pseudonimem konspiracyjny dziennik i wraz z panem brała udział w fotografowaniu ulic Warszawy. Organizowała też akcje wykonania zdjęć internowanych działaczy „Solidarności” i Lecha Wałęsy. Materiały te następnie przesyłane w poczcie dyplomatycznej na Zachód były szeroko publikowane, m.in. w „La Vie”. „Corriere della Sera” i „Paris Match”. Jak w tamtych czasach wyglądała Pana praca jako fotografa?
T.T.:
Fotografowałem w stanie wojennym, a żona towarzyszyła mi i osłaniała mnie. Ostrzegała mnie przed nadchodzącymi patrolami milicji lub wojska lub też podejrzanymi cywilami, którzy mogli być ludźmi bezpieki. W tym czasie fotografowanie było zagrożone wieloletnim więzieniem. Dzięki jej pomocy, za sprawą automatycznego Olympusa ukrytego w rękawiczce dwupalcowej ze specjalnym wyciętym otworem na obiektyw, mogłem bezpieczniej fotografować to co nas otacza. Wychodziliśmy na ulicę o świcie i pracowaliśmy do zmroku. Wieczorami żona opisywała fakty, zmieniając oczywiście ze względów bezpieczeństwa dane osobowe, pisała równolegle pamiętnik pod męskim pseudonimem. Ja w międzyczasie wywoływałem filmy, wycinałem z nich jedynie najlepsze klatki i tak przygotowany materiał wraz ze zreprodukowanymi stronami pamiętnika raz na dwa tygodnie przewożono pocztą dyplomatyczną do agencji ANA w Paryża, której byłem członkiem, a której szefową była Anna Obolensky, była dyrektor paryskiego biura agencji Magnum (w latach 1969–1979). Trochę to przypominało dobry film szpiegowski. W tamtych czasach miałem to szczęście, że osobiście poznałem wspaniałych fotografów Josefa Koudelkę i Henri Cartier-Bressona z Magnum, których cenię niezwykle wysoko.

 

Humor w fotografii traktuję ciągle, jako wyjątkowo trudny sprawdzian nabytych umiejętności. Nowy Jork, USA.

Humor w fotografii traktuję ciągle, jako wyjątkowo trudny sprawdzian nabytych umiejętności. Nowy Jork, USA.

 

F-K.: W latach pięćdziesiątych, dwudziestego wieku Henri Cartier-Bresson, uważany za ojca fotoreportażu i współzałożyciel agencji fotograficznej Magnum, użył określenia „Decisive Moment”(„Moment Decydujący”). Pod koniec lat 60-tych ubiegłego wieku Cornell Capa, młodszy brat słynnego fotografa wojennego Roberta, po raz pierwszy użył określenia „Concern Photographers” – („Fotografowie zaangażowani”) w stosunku do fotografów. Czy Tomasz Tomaszewski „poluje” na swoich zdjęciach na decydujący moment, czy też jest fotografem zaangażowanym, a może jest zwolennikiem łączenia tych dwóch „cech” fotografii?
TT.:
Jedyna ciągłość, którą, póki co dysponujemy to zmienność… to na pewno dotyczy fotografii, ale są pewne wartości, które wydają mi się być wartościami stałymi. Do nich należy to genialne określenie moment decydujący. CB, w krótkim eseju opisał to zjawisko w sposób głęboki i mądry i wydaje mi się, że pomimo naszej wiedzy na temat działania obrazu, która od tamtych czasów znacząco się powiększyła, idea momentu uprzywilejowanego jest ciągle obowiązująca, trudna, bardzo wymagająca i piękna. Jestem przywiązany do tradycji i nie widzę powodu, dla którego miałbym tę ideę kompromitować, albo od niej odchodzić. To jest w kontrze do oceny tej idei, którą pan może wysłuchać z ust młodego pokolenia, które zajmuje się, moim zdaniem, kompromitowaniem tego unikalnego momentu argumentując, że doprowadził do tego, że dostawaliśmy obraz świata w wydaniu burżuazyjnym. Wydaje mi się to być nonsensem. Nie widzę powodu, dla którego miałbym patrzeć na boleśnie nudne zdjęcia, gdzie ludzie stoją na baczność i nie robią nic szczególnego. Nie widzę powodu, dla którego miałbym spędzać czas na analizowaniu zdjęć, które nie posiadają tej nadzwyczajnej, unikalnej harmonii i nie pokazują świata w jego wyjątkowym, ciekawym wydaniu, tylko w wydaniu przeciętnym i pospolitym. Nie oczekuję też od fotografii, aby mi cokolwiek przypominała. Oczekuję doświadczenia wyjątkowego, niebanalnego. Z domu wyniosłem przekonanie, że jeśli się nie ma nic szczególnego do powiedzenia to nie powinno się tego ogłaszać światu. Natomiast przyłapywanie świata w jego nadzwyczajnych, unikalnych, uprzywilejowanych, elitarnych, niezwykłych, decydujących i pięknych momentach ciągle uważam za fascynujące. Jest to bardzo trudne, ale dzięki temu jestem nadal zainteresowany fotografią. Gdybym miał się zająć jakimś prostym aspektem, to by mnie fotografia przestała interesować.
Drugą rzeczą jest określenie Concern Photography sformułowane przez Cornella Capę, brata Roberta, który tak nazwał wystawę (1956 rok), którą wprowadził na ściany muzeum w Riverside w Nowym Jorku. W tych czasach fotografia nie miała jeszcze wejścia do muzeów i uważana była za prosty, mechaniczny produkt, który jak sarkastycznie zauważył Baudelaire, ma głównie służyć pospólstwu do kontemplacji swego trywialnego wizerunku. Nie widziano w fotografii narzędzia, które mogłoby odczarowywać świat, tłumaczyć jednych, drugim. Jeszcze wtedy nie uważano, że zdjęcie może być czymś wręcz rewolucyjnym. Nie dzięki temu, że pokazuje rzeczy ostateczne i cierpienie, ale przez to, że prowokuje człowieka do refleksji.

 

Fotografowanie w czasie Stanu Wojennego było całkowicie zakazane i podlegało karze wieloletniego więzienia. To jednak nie powstrzymało mnie od dokumentowania życia w stolicy, do czego używałem małego aparatu włożonego w rękawiczkę, w której wyciąłem odpowiedniej wielkości dziurę. Warszawa, 1981 rok.

Fotografowanie w czasie Stanu Wojennego było całkowicie zakazane i podlegało karze wieloletniego więzienia. To jednak nie powstrzymało mnie od dokumentowania życia w stolicy, do czego używałem małego aparatu włożonego w rękawiczkę, w której wyciąłem odpowiedniej wielkości dziurę. Warszawa, 1981 rok.

 

F-K.: Czyli można powiedzieć, że jest Pan fotografem zaangażowanym i szuka Pan decydującego momentu.
TT.:
W swoich działaniach próbuję sprostać tym dwóm zasadom i staram się robić to najlepiej jak potrafię. Na pewno, jeśli już się czymś zajmuje to traktuję to z pełną powagą. Potrafię odmówić w sposób, który nie wzbudza żadnych wątpliwości. Potrafię bronić też swojego punktu widzenia. To jest kwestia wewnętrznej odwagi, którą uważam za jedną z najważniejszych cech jakie posiadamy. Codziennie jesteśmy poddawani niesamowitemu terrorowi opinii publicznej i moim zdaniem niezwykle ważne jest to, żeby zachować swoją odmienność i oryginalność, bronić swojego punktu widzenia. Jeśli będziemy robili zdjęcia, które ilustrują oczekiwania innych, to nie powstanie nic cennego. Jeśli pomyślimy o tych największych rzeczach jakie kultura podczas ostatnich dwóch tysiącleci stworzyła, to właśnie dzięki temu, że Platon, Homer, Sokrates czy też Jezus nie oglądali się na opinię publiczną. Fotografia też może czerpać z tej mądrości i dawać jasne świadectwo tego, czego Pan broni, a czego Pan bronić nie zamierza, Wszystko to natomiast wynika z zaangażowania i z determinacji niezależnie od rodzaju fotografii. Ten punkt widzenia można pokazać w każdym rodzaju fotografii: progresywnej, emocjonalnej, mistycznej, nawet w fotografii komercyjnej i reklamowej. Chodzi o to, żeby zaznaczyć zdjęcia swoją indywidualną sygnaturą, co potocznie kojarzymy ze stylem.
Żeby przekaz płynący z fotografii do nas trafił i żeby wywołała w nas refleksję to powinna zawierać w tych samych proporcjach zarówno treść jak i dopasowaną do niej formę. Chociaż forma zawsze podąża za treścią, ona nie powinna mieć pierwszeństwa.

 

ciąg dalszy artykułu na następnej stronie...


 
data dodania: 24-12-2019
 
godzina dodania: 09:10
 
odsłon: 8964
powrót na stronę główną »

fotografia

Komentarze

zostaw komentarz

sortuj według daty: rosnąco | malejąco

Artykuł nie był jeszcze komentowany.
Zostaw swój komentarz właśnie teraz.
powrót na stronę główną »



Zobacz także:

fotografia
Dla ochłody "Magia Północy" - wywiad z Dariuszem Bruhnke, pogromcą zorzy polarnej z Foto-Kuriera 10/20 - w wersji dla każde
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Florian Schulz - najlepszy fotograf środowiska naturalnego. Wywiad z Foto-Kuriera nr 3/2011
fotografia
Fotografia reklamowa - Arek Kempka - wywiad - pełna wersja z Foto-Kuriera 2/2013; Foto-Kurier na weekend
fotografia
Karol Nienartowicz - Krajobraz górski - wywiad z Foto-Kuriera 4/22 - na weekend
fotografia
Foto-Kurier na weekend - ABC mistrzowskiego krajobrazu: Marek Biegalski - artykuł z Foto-Kuriera 4-5/20
fotografia
Czarek Sokołowski fotograf „demokracji”, czyli o ważnych sprawach obiektywnie, artykuł z FK 12/20
fotografia
Fotografia to pasja, która pozwala mi żyć - wywiad z Jerzym Kośnikiem z Foto-Kuriera 8/96
fotografia
Fujifilm optymistycznie patrzy w pszyszłość - wywiad z Tomaszem Taberskim o działaniach firmy w dobie pandemii
fotografia
Foto-Kurier na weekend: Fotografuje najszybsze samoloty świata - artykuł z Foto-Kuriera 1/11
fotografia
Fotograf do zadań specjalnych - Marek Arcimowicz - pełny artykuł z Foto-Kuriera 7/18, czyli Foto-Kurier na weekend
fotografia
Zbigniew Staszyszyn - "Na szczycie był przed Alpinistami" - wywiad z Foto-Kuriera 6/1996
fotografia
"Na szczycie był przed Alpinistami II" - ciąg dalszy wywiadu ze Zbigniewem Staszyszynem - pełny tekst z Foto-Kuriera 7/96


Zdjęcie miesiąca
Kwiecień 2024
zdjęcie miesiąca
 
cofnij przenieś na początek strony
Wszelkie prawa zastrzeżone www.foto-kurier.pl  © 2000-2024. (0.129) / 0.111

Strona została zoptymalizowana w przeglądarkach: Mozilla Firefox > 3, Chrome, Internet Explorer > 7 oraz Opera. Polecana rozdzielczość ekranu 1280 x 1024

Polityka plików cookies   |